Rynki zagraniczne
Październik, którego inwestorzy tak bardzo się obawiali, skończył się efektownym wzrostem głównych indeksów. Rekordy pobiły; Nasdaq 100, mierzącykoniunkturę na amerykańskim rynku elektronicznym, i paryski CAC-40. Najsłabiej wypadł najważniejszy wskaźnik świata Dow Jones. Jego wzrost w czasie ostatnich 6 sesji nie przekroczył 2 proc., a wartość na zamknięcienotowań poniedziałkowych wyniosła 10 649 pkt.
AmerykaNa Wall Street z o wiele większą uwagą niż same zmiany cen śledzono napływające dane makroekonomiczne i wyniki spółek za III kwartał. Ponieważ okazało się, że z koniunkturą w USA jest wszystko w porządku, nie nastąpiło przyspieszenie spadków, czego tak bardzo obawiali się inwestorzy. Nawet więcej - kontrolę nad rynkiem przejęły byki, co zaowocowało zwyżką Dow Jonesa o 1,7 proc., do 10 649 pkt. Sytuacja techniczna indeksu, szczególnie w krótkim terminie, znacznie poprawiła się, ale na razie nie doszło jeszcze do zmiany trendu średnioterminowego. Przede wszystkim została przełamana spadkowa linia trendu poprowadzona przez wrześniowo-październikowe szczyty. Z drugiej strony, w dalszym ciągu nie pokonana pozostaje strefa oporu znajdująca się w obszarze 10,7-10,9 tys. pkt. Szczególne znaczenie ma tutaj 10,8 tys. pkt., gdzie przebiega przełamane we wrześniu wsparcie, stanowiące obecnie poziom podażowy. Byki już raz bez powodzenia testowały ten opór, a spadki, które po tej próbie nastąpiły, były bardzo dotkliwe. Ponieważ teraz sytuacja wygląda bardzo podobnie, nie wykluczyłbym ochłodzenia koniunktury w najbliższym czasie i zniżki Dow Jonesa w okolice 10,4-10,5 tys. pkt.Największe spustoszenie w pozycjach niedźwiedzi widać na wykresie indeksu S&P 500, obejmującego większą liczbę spółek niż Dow Jones. Tu również została przełamana spadkowa linia trendu, ale najważniejszy jest chyba fakt, że uległa załamaniu bardzo rozległa formacja głowy i ramion. Jej wymowa była bardzo negatywna, co pozwalało spodziewać się istotnych spadków cen amerykańskich akcji. Ponieważ jednak linia szyi formacji znajdująca się w okolicach 1250 pkt. nie stawiła oporu bykom, obraz rynku uległ diametralnej zmianie Zgodnie z zasadami analizy technicznej, po załamaniu tego rodzaju formacji należy spodziewać się silnego wzrostu do jej najwyższego punktu. W tym konkretny przypadku oznacza to, że S&P powinien znaleźć się na poziomie swojego historycznego maksimum (1407 pkt.). W czasie ostatnich sześciu sesji wskaźnik wzrósł o 4 proc., osiągając 1354 pkt.Najsilniejszym amerykańskim indeksem od dłuższego czasu jest Nasdaq 100, mierzący koniunkturę na rynku elektronicznym. W piątek wskaźnik zamknął sesję na poziomie 2637 pkt., najwyższym w historii. Trend wyznaczany jest przez kanał wzrostowy, obejmujący ponad 6 miesięcy notowań. Po ostatnich zwyżkach wskaźnik bardzo zbliżył się do górnego ograniczenia kanału, przebiegającego na wysokości 2,7 tys. pkt., co oznacza, że w najbliższym czasie możemy mieć do czynienia ze spadkami, dla których wsparcie powinien stanowić poziom 2560 pkt.EuropaSpośród najważniejszych indeksów strefy euro zdecydowanie najlepiej w czasie ostatnich 6 sesji wypadł CAC-40, mierzący koniunkturę na giełdzie w Paryżu. Wskaźnik wzrósł o 8 proc., osiągając najwyższy poziom w historii - 4888,6 pkt. Xetra DAX i FT-SE zyskały na wartości ponad 3 proc.Największe zmiany zaszły w sytuacji technicznej FT-SE 100. Po ostatnich wzrostach wskaźnik opuścił kanał spadkowy, w którym poruszał się przez ostatnie trzy miesiące. Można spodziewać się, że indeks osiągnie poziom przynajmniej 6,4 tys. pkt., a w przypadku pokonania tego oporu bardzo możliwa jest zwyżka w okolice 6,6 tys. pkt. Na zamknięcie sesji poniedziałkowej wartość FT-SE 100 wyniosła 6284 pkt.Podobnie jak w Ameryce Nasdaq 100, tak w Europie najsilniejszy jest francuski CAC-40. Po odbiciu przed dwoma tygodniami od linii trendu, indeks poszybował w górę bez kłopotu pokonując opór znajdujący się na wysokości 4760 pkt. Po sesji piątkowej rekordowa wartość wskaźnika wynosi 888,6 pkt. Pomimo że w średnim terminie kontrolę nad rynkiem sprawują byki, to w najbliższym czasie ochłodzenie koniunktury wydaje się bardzo prawdopodobne. Wynika to choćby z faktu, że w trwającym od października trendzie wzrostowym po tak silnych zwyżkach zawsze dochodziło do korekty, przynajmniej w postaci trendu bocznego. Na dodatek bardzo blisko jest już do psychologicznej bariery 5 tys. pkt., a na tym poziomie przebiega także linia oporu poprowadzona przez szczyty ze stycznia i lipca. Ewentualna zniżka notowań powinna zatrzymać się w pobliżu wsparcia, które na wysokości 4780 pkt. wyznacza połowa dużej białej świecy z ostatniego tygodnia.Po raz kolejny przed załamaniem trendu wzrostowego obronił się Xetra DAX, mierzący koniunkturę na giełdzie we Frankfurcie. Wsparcie znajdujące się nieco poniżej 5,2 tys. pkt. jest jak na razie dla niedźwiedzi nie do pokonania i każdy spadek w pobliże tej wartości powoduje dość gwałtowny wzrost indeksu. Pomimo że długoterminowy trend wzrostowy od początku roku jest bardzo słaby, to jednak w dalszym ciągu nie został zakończony. Przełamanie spadkowej linii trendu poprowadzonej przez lipcowo-październikowe szczyty oznacza, że DAX powinien osiągnąć przynajmniej 5620 pkt. Po ostatnich sesjach i wzroście o 3,1 proc. wartość wskaźnika wynosi 5 525 pkt.AzjaDobra koniunktura nie ominęła także giełd azjatyckich. Zarówno Hang Seng, jak i Nikkei 225 zyskały na wartości powyżej 3 proc., co świadczy o wyraźnej przewadze byków na rynku.Pomimo tak znacznego wzrostu, japoński rynek akcji od czterech miesięcy porusza się w średnioterminowym trendzie bocznym. Byki mają wyraźne kłopoty z pokonaniem poziomu 18 tys. pkt. W długim terminie przewaga popytu nie podlega dyskusji, ale jak na razie nie znajduje to odzwierciedlenia we wzroście cen akcji. Indeks znajduje się obecnie w ruchu powrotnym do formacji odwróconej głowy i ramion, z której wybił się w czerwcu br. Choć 4 miesiące to dość długo jak na ruch powrotny, należy pamiętać, że formacja kończąca bessę na giełdzie w Tokio kształtowała się przez półtora roku. Dopiero w przypadku przełamania oporu znajdującego się w okolicach 18 tys. pkt. lub wsparcia na poziomie 16,9 tys. pkt. (co byłoby równoznaczne z załamaniem formacji) trend boczny zakończy się.Przed poważnym spadkiem obronił się Hang Seng, mierzący koniunkturę na giełdzie w Hongkongu. Kiedy w połowie zeszłego miesiąca na wykresie indeksu w pełni ukształtowała się formacja głowy i ramion, szanse na kontynuację rozpoczętego w październiku 1998 roku trendu wzrostowego wydawały się znikome. Ale najpierw byki nie pozwoliły na spadek indeksu poniżej długoterminowego wsparcia, a później doprowadziły do przełamania linii szyi, głowy oraz ramion i załamania niekorzystnej formacji. W najbliższym czasie można spodziewać się zwyżki Hang Seng do 14,2 tys. pkt., gdzie znajduje się szczyt koniunktury z września br. Na zamknięcie wczorajszej sesji wartość indeksu wyniosła 13 322 pkt.PodsumowanieChoć w październiku rynku nie dotknął krach, jak obawiała się część inwestorów i analityków, to jednak atmosfera była co najmniej nerwowa. I w tej sytuacji zapewne niewiele się zmieni, bowiem widmo gwałtownego spadku jeszcze nie minęło. Już w połowie listopada zbiera się zarząd Fed, który ma podjąć decyzję o poziomie stóp procentowych. Ponieważ mieliśmy już do czynienia z dwoma kolejnymi podwyżkami, trzecia - jak uczy historia - prawie na pewno spowoduje znaczny spadek kursów akcji. Na podobną operację może również w najbliższym czasie zdecydować się Europejski Bank Centralny, choć na naszym kontynencie nie ma jakiejś szczególnej presji podażowej. Z drugiej strony należy pamiętać o jednej z podstawowych zasad giełdowych, mówiących, że większość nigdy nie ma racji. Skoro, jak uważało wielu, w październiku miał być krach, a miesiąc zakończył się wzrostem cen akcji, to tak samo, jeśli większość uważa, że kolejna podwyżka stóp za Atlantykiem oznacza nieuchronne załamanie rynku, to będzie dokładnie na odwrót.
TOMASZ JÓŹWIK