Co lepsze aktywa

Jesteśmy już myślami przy wigilijnym stole. Nastrój podniosły, ciepło i życzliwość. I hossa.Psują trochę nastrój i sprawiają przez to problemy dziennikarze telewizyjnych programów informacyjnych. I to tych nadawanych w ciągu dnia. Wykazują oni wyjątkową nierzetelność w pracy. Informacja często miesza się z dezinformacją. Ostatnio pojawiły się nawet sugestie, że nie ma św. Mikołaja! Prezentowane są wyniki sondaży, z których wynika, ile procent ludzi wierzy w niego, a ile nie. Albo informacje, ile muszą zapłacić rodzice, którzy chcą wynająć Mikołaja dla swoich dzieci.Czasami oglądają to moje dzieciaki. A później zadają pytania. Na szczęście nie mają zaufania do dziennikarzy (na co mi przyszło!) i łatwo mogę im wytłumaczyć, jak jest naprawdę. Opowiadam, że to tylko chwyt reklamowy, a firmy często wynajmują statystów. Dublerów zaprasza się do domu, gdyż Mikołaj nie ma czasu odwiedzić wszystkich jednego dnia o jednej porze.Jak jest naprawdę, przekonują się co roku giełdowi inwestorzy. Przed kilkoma tygodniami w redakcji przygotowywany był tekst o tym, że w grudniu czeka nas na giełdzie seria spadków. Tekst miał zostać zilustrowany wykresami zmian WIG-u w poszczególnych grudniach. I cóż się okazało? Grudzień jest jednym z najlepszych miesięcy na naszej giełdzie.Różni analitycy próbują to zdarzenie interpretować. W niektórych teoriach uważa się, że grudniowe wzrosty związane są z próbą ratowania rocznych wyników firm. Szczególnie w latach słabej koniunktury na rynku. Wyższa cena akcji oznaczała wówczas konieczność utworzenia mniejszych rezerw związanych z niższą wartością papierów wartościowych od ich wartości księgowej. W ostatnich latach, gdy rynek odreagowywał kolejno kryzys azjatycki i kryzys rosyjski, wzrosty te były wyjątkowo duże.Do tego dochodzi żonglerka wynikami finansowymi firm. Transakcje pakietowe są coraz popularniejszym narzędziem, pozwalającym na kreowanie wyniku finansowego. A to oznacza, że można poprawić (lub pogorszyć) wyniki przed zamknięciem roku obrachunkowego. Warto również zwrócić uwagę na zarządzających aktywami, którzy mogą starać się rzutem na taśmę poprawić swoje rezultaty. Rozwiązanie może być szczególnie interesujące dla firm o stosunkowo niskich aktywach.Inni zauważają, że "w grudniu wystąpił efekt stycznia". Założenie jest następujące: w styczniu duże zachodnie instytucje finansowe przydzielają poszczególnym rynkom limity inwestycyjne. Zwiększenie środków dla polskiej giełdy nawet o ułamek procenta ciągle jeszcze wywołuje znaczne wzrosty. Teraz teza: skoro duzi zagraniczni inwestorzy będą kupować akcje w styczniu, nasi - przewidując rozwój wydarzeń - kupują akcje już w grudniu. I akcje rosną, bo wszyscy zajmują pozycję przed spodziewanymi wzrostami w styczniu.Wszystkie te analizy nie są prawdziwe. Rzeczywistość jest znacznie mniej złożona. Grudniowe wzrosty na giełdzie są zasługą św. Mikołaja. To dzięki niemu zarządzający mogą pochwalić się lepszymi wynikami i liczyć na większą premię. To on sprawił, że u wszystkich wzrasta wartość portfeli inwestycyjnych. To on sprawia, że wszyscy mają zadowolone miny, że przy robieniu świątecznych zakupów nie martwią się o stan swojego portfela i konta w banku. Gdyby nie było wzrostów na giełdzie, św. Mikołaj musiałby sam zajmować się prezentami. Teraz mogą go zastąpić zadowoleni inwestorzy.Ale nie wszystkich św. Mikołaj nagradza. Dla tych, którzy w ciągu roku nie sprawowali się grzecznie, ma rózgi. Takie rózgi zostały już przygotowane dla Królowej z Agrosu. Mikołaj przebrał się za firmę Highwood Partners i ogłosił wezwanie do sprzedaży akcji spółki.Przedstawiciele spółki w oficjalnym komunikacie oświadczyli, że wezwanie do sprzedaży 25% akcji spółki ogłoszone przez niego może mieć na celu "nieprzyjazne działania zmierzające w kierunku destabilizacji firmy". Sam zarząd zaś "z troską obserwuje działania na akcjach spółki", natomiast "przygotowywany przez Pernod Ricard plan restrukturyzacji zdynamizuje tempo rozwoju spółki i podniesie atrkcyjność jej walorów z korzyścią dla wszystkich inwestorów instytucjonalnych i indywidualnych, preferujących zasady fair play".Szkoda, że o zasadzie fair play przedstawiciele zarządu Agrosu nie mówili, gdy będąca ich własnością firma TIGA sprzedawała uprzywilejowane co do głosu akcje na rzecz Pernod Ricard. Nawet nie jest znana kwota transakcji. O wypowiedzi jednego z członków zarządu, iż inwestorzy nie musieli kupować akcji spółki, nie wspomnę.Intencje ogłaszającego wezwanie zdają się proste. Francuzi dysponują pakietem akcji uprzywilejowanych zapewniającym 74,1% głosów, ale jest to tylko 37,1% akcji. Tymczasem OPB Investors Ltd. już posiada 12,9% akcji, Bank Handlowy na WZA miał blisko 5%, a w wezwaniu zamierzano kupić kolejne 25% walorów. To daje razem 42,9% akcji.W przypadku zwołania NWZA i wyboru rady nadzorczej w grupach oznacza to wprowadzenie do tego gremium ludzi o innym niż Królowa i Pernod Ricard spojrzeniu na spółkę, jej finanse i przepływy finansowe. A nawet uzyskanie większości i zmianę zarządu. TIGA może bronić szefowej i kupować akcje Agrosu na giełdzie tak, aby wezwanie nie doszło do skutku - pieniądze ma. Sądzę, że jeżeli zaproponuje odpowiednią cenę, odkupi akcje od inwestorów instytucjonalnych. Nie będą chcieli czekać na kolejną restrukturyzację firmy.Gdy kończy się grudzień, zastanawiam się, co zrobić, aby św. Mikołaja zatrzymać na giełdzie na dłużej. Nie chodzi o ciągły wzrost cen - to byłoby zbyt piękne. Chodzi o to, żeby Mikołaj pilnował takich spółek jak Agros. Żeby zarząd zastanowił się, zanim powie inwestorom, iż nie musieli kupować akcji tej spółki. Życzę tego Państwu.

ARTUR SIERANT