Czy ewentualne decyzje o dalszym upłynnieniu złotego będą oznaczać jego wzmocnienie, czy wręcz przeciwnie? Przypomnijmy, że dotychczasowe rozwiązania instytucjonalne polegają na trzech rodzajach ograniczeń: dopuszczalnym odchyleniu kursu rynkowego o +15 pkt. proc. od kursu centralnego; miesięcznej dewaluacji kursu centralnego o 0,3 pkt. proc. oraz możliwości interwencji na rynku walutowym przez NBP. W praktyce odchylenia kursu rynkowego od centralnego z reguły nie sięgały granicy +15%.Spełniała ona mimo to pewną funkcję psychologiczną. Gdy kurs rynkowy złotego odchylał się w górę od kursu centralnego o więcej niż kilka pkt. proc., inwestorzy liczyli się z możliwością interwencyjnego skupu walut zagranicznych przez NBP. Gdyby się odchylał w dół, teoretycznie mogliby się liczyć z możliwością interwencyjnej sprzedaży walut zagranicznych, choć jak dotychczas - i słusznie - NBP nie spieszył się z tym rodzajem interwencji. Bez interwencji cena dolara sięgająca w listopadzie 4,25 zł powróciła w końcu grudnia do poziomu zbliżonego do październikowego (ok. 4,10 - 4,15 zł).Magnesem dla inwestorów zagranicznych do lokowania kapitału na naszym rynku walutowym była decyzja RPP z 17 listopada, podnosząca stopę procentową. Nie bez wpływu na średniookresową atrakcyjność złotego pozostała autopoprawka do projektu ustawy budżetowej, zwiększająca zakładane na 2000 r.,wpływy z prywatyzacji z 5 do 7 mld USD.Podobne wydarzenia mogą wpłynąć na względną stabilizację kursu złotego po 1999 r. Ale jest mało prawdopodobne, by cena USD na krajowym rynku walutowym spadła w 2000 roku do 4,04 zł, jak wynika z uchwalonej przez Sejm ustawy budżetowej. Dobrze więc, że w szacunku kosztu obsługi długu zagranicznego ustawa budżetowa na 2000 r. przewiduje średnią cenę USD powiększoną o rezerwę na ryzyko kursowe i wynoszącą 4,16 zł. Pozostaje ona nadal znacznie niższa od notowań rynku terminowego, przewidującego w kolejnych kwartałach 2000 r. cenę USD na poziomie ok. 4,2; 4,3; 4,4 i 4,5 zł. Trudno się temu dziwić wobec dość powszechnego przewidywania inflacji nieco wyższej od oficjalnej prognozy w ustawie budżetowej (przypomnijmy, że ustawa przewiduje wzrost cen konsumpcyjnych w grudniu 2000 r. w stosunku do grudnia 1999 r. o 5,2% i średniorocznie w 2000 r. o 5,7%), a także w porównaniu z "celem inflacyjnym" banku centralnego (5,4 - 6,8%). Podobne do rynkowych są aktualne przewidywania ekspertów niezależnych. Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych w prognozie opracowanej pod kierunkiem Mirosława Gronickiego podniosło przewidywany w 2000 r. średnioroczny wzrost cen konsumpcyjnych z 5,8% (prognoza po II kw. 1999 r.) do 8,2% (prognoza po III kw.).Na wzrost ryzyka kursowego wpływa niekorzystne kształtowanie się obrotów towarowych handlu zagranicznego. Z podanej w ostatnich dniach przez GUS informacji o tych obrotach wynika, że w pierwszych 10 miesiącach 1999 r. wartość eksportu sięgała 22,1 mld USD (spadek o 6,1%), a importu 37,0 mld USD (spadek o 5,5%). W październiku wartość eksportu wyniosła 2,3 mld USD (o 0,3 mld USD mniej niż w październiku 1998 r.), a wartość importu 4,1 mld USD (o 0,1 mld USD więcej niż w październiku 1998 r.).O naszym wzroście gospodarczym decyduje wciąż popyt krajowy. Względna poprawa prognozy koniunktury w krajach Unii Europejskiej może w przyszłym roku wpłynąć na pewną poprawę w strukturze obrotów towarowych handlu zagranicznego, ale to zależy między innymi od utrzymania w ryzach wzrostu popytu krajowego, w tym zwłaszcza konsumpcyjnego. Paradoksalnie względnie korzystne kształtowanie się salda kapitałowego w wyniku dopływu dewiz z prywatyzacji, a także transferów związanych z wchodzeniem do Unii Europejskiej może w krótkim i średnim okresie tworzyć pokusę łatwego finansowania deficytu sektora publicznego. Może to prowadzić do wzrostu popytu krajowego i importu bez odpowiedniego wzrostu eksportu. Paradoksalnie towarzyszyć temu może krótkookresowe nawet dość znaczne wzmocnienie złotego na rynku walutowym. Dlatego zdrowsza dla trwałego umocnienia złotego wydaje się obecnie polityka sprzyjająca umiarkowanej stabilizacji waluty krajowej.
MAREK MISIAK