Analitycy nie przewidują bessy
Od dwóch dni na czołowych giełdach dominują nie spotykane od dawna spadki. We wtorek doszło do często blisko 4-proc. spadków notowań, natomiast wczoraj trend ten był kontynuowany, szczególnie w Europie Zachodniej. FT-SE po wtorkowym największym spadku w historii, w środę stracił kolejne 1,95%. Frankfurcki DAX obniżył się o 1,29%, a paryski CAC-40 o 3,39%. Ponad 7% stracił również indeks giełdy w Hongkongu, natomiast 2,42% tokijski Nikkei 225. Nadal spadał także indeks nowojorskiego rynku Nasdaq. Optymizmem napawał natomiast wczoraj początek sesji na NYSE. Dow Jones do 18.00 naszego czasu zyskał 0,75%. Tak silne zniżki na parkietach pobudziły obawy, że na giełdach na dłużej może zagościć bessa. Jednak analitycy są zdania, że obecna przecena ma charakter przejściowy i nie prognozują globalnej tendencji zniżkowej.- Ostatnie spadki na giełdzie nie powinny wzbudzać dużych obaw. Przede wszystkim trzeba je tłumaczyć realizacją zysków po wzrostach, które miały miejsce w grudniu ub.r. - stwierdził w rozmowie z PARKIETEM Christian Stocker z monachijskiego Bayerische HypoVe-reinsbank. Podobnego zdania jest Bigal Shah, analityk z londyńskiego Société Générale. - Po listopadowych i grudniowych wzrostach nadeszła drastyczna korekta. Myślę, że ceny akcji są na tyle wywindowane, że przez najbliższe kilka miesięcy indeksy będą się poruszać w trendzie bocznym - powiedział PARKIETOWI.Na warszawskiej giełdzie pierwsza część wczorajszej sesji nie nastrajała optymistycz-nie. Podczas fixingu WIG stracił 4,7%, przy obrotach na rynku podstawowym na poziomie 242 mln zł. Dogrywka zakończyła się jednak przewagą kupujących. Znalazło to odzwierciedlenie w notowaniach ciągłych. Indeks WIG20 zyskał tu w stosunku do fixingu 2,2%, a MIDWIG 2,5%. Wartość zrealizowanych transakcji przekroczyła 309 mln zł.
Ł.K., G.D.