Kapitalizacja belgijskiej giełdy spadła już o 10%
Cała Europa przeżywała w minionym roku prawdziwy boom na rynku akcji. Obraz ten zakłócił tylko przypadek metropolii Unii Europejskiej - Brukseli. W czasie, kiedy indeks giełdy szwedzkiej OMX zyskał71%, paryski CAC-40 wzrósł o 51%, a frankfurcki DAX o 39%, główny barometr tamtejszego parkietu Bel-20-Index stracił na wartości 5%.
"Brukselskiej giełdzie grozi odejście w zapomnienie" - ostrzegła przed kilkoma dniami agencja Bloomberga. "Żaden inny indeks giełdowy na świecie nie prezentuje się ostatnio tak słabo jak Bel-20" - skomentował nieudany początek również tego roku belgijski dziennik "Financieel Ekonomische Tijd".Giełda w Brukseli sama zapracowała sobie na taki wizerunek. Większość liczących się w tym kraju koncernów została na fali globalizacji przejęta w ostatnich latach przez światowe giganty, a parkiet w stolicy Belgii został zdominowany przez mało atrakcyjne dla zagranicznych inwestorów lokalne spółki. Z notowań zniknęły lub znikną w najbliższym czasie m.in. walory naftowego koncernu Petrofina (przejętego przez francuski Total), potentata cementowego CBR (właścicielem został niemiecki Heidelberger) czy firmy użyteczności publicznej Tractebel (francuski Suez Lyonnaise).Nie pomagają próby ożywienia rynku przez kilka większych firm finansowych, jak np. Fortis, KBC, Dexia i Almanij. - Czujemy się tutaj jak wieloryby w domowym akwarium - powiedział niemieckiemu "Handelsblattowi" Maurice Lippens, prezes belgijsko-holenderskiego holdingu Fortis (spółka ta ma 22-proc. udział w indeksie Bel-20). W sumie - jak wyliczyli eksperci Bloomberga - w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy z brukselskiej giełdy odpłynęły fundusze rzędu 26 mld euro (ponad 10% jej łącznej kapitalizacji).Dodatkowo na marginalizację brukselskiego parkietu wpłynęło także wprowadzenie euro. Większość funduszy inwestycyjnych przekonstruowało swoje portfele, kładąc nacisk na walory firm zagranicznych. Ponadto niedźwiedzią przysługę giełdzie chce wyświadczyć belgijski rząd. Planuje bowiem nowelizację przepisów, zgodnie z którą miejscowe fundusze emerytalne będą miały obowiązek lokowania zaledwie 1/3 aktywów w akcje rodzimych spółek (obecnie ponad 50%). W związku z tym z brukselskiego parkietu może odpłynąć kolejnych kilka miliardów euro."Giełda chwieje się" - napisał przed kilkoma dniami belgijski dziennik "De Morgen", komentując plotki o możliwości opuszczenia brukselskiego parkietu przez Fortis oraz komputerową spółkę Real Software. Obie firmy zdementowały te informacje. - W każdym razie jeszcze nie teraz - dodał dyrektor finansowy Realu, Johan Peede.
W.K.