Posłowie pokazali w minionym tygodniu swoją stanowczość. Odebrali zarządom spółek Skarbu Państwa i dyrekcjom przedsiębiorstw państwowym nadmierne, ich zdaniem, apanaże. Nagłośnienie przez media kilku patologicznych przypadków było dostatecznym powodem przeprowadzenia akcji mającej na celu poprawę nadwyrężonej reputacji klasy politycznej.Warto przypomnieć cel powoływania jednoosobowych spółek Skarbu Państwa, czyli komercjalizacji przedsiębiorstw państwowych. Na początku transformacji dwuletni okres komercjalizacji przedsiębiorstw miał być tylko etapem przygotowawczym w procesie prywatyzacji. Początkowo okres ten był dotrzymywany, następnie Rada Ministrów decydowała każdorazowo o jego przedłużaniu, wreszcie koalicja lewicowa przeforsowała ustawę znaną jako ustawa o powszechnej komercjalizacji sankcjonującą nieskończony okres trwania spółek Skarbu Państwa.Tym samym stworzono warunki, aby posady w zarządach takich spółek stały się łupem politycznym. Z moich obserwacji wynika jednak, że zarządzaniem w takich firmach zajmują się na ogół ludzie kompetentni.Od siedmiu lat prowadzę badania nad wysokością wynagrodzeń menedżerów największych polskich przedsiębiorstw. Próbka obejmuje około 200 przypadków firm z listy 500 największych przedsiębiorstw, jest więc na tyle reprezentatywna, by można było dokonać uogólnień. Okazuje się, że średnie wynagrodzenia zarządów w spółkach Skarbu Państwa są wyraźnie niższe niż w firmach zagranicznych, prywatnych krajowych i... w przedsiębiorstwach państwowych. Są natomiast wyższe niż w parterowych spółkach programu NFI i w spółdzielniach.Spółki Skarbu Państwa działają na konkurencyjnym rynku, co oznacza konieczność rywalizowania w każdej dziedzinie. W momencie, gdy ich prezesi i zarządy będą wyraźnie mniej zarabiać niż osoby wykonujące takie samo zajęcie w sektorze prywatnym, nastąpi nieunikniony odpływ najlepszych kadr do sektora prywatnego. Rezultatem będzie negatywna selekcja kadr, gdyż takie są prawa rynku, a prawa rynku pracy menedżerów w szczególności. Nie można też całkowicie wykluczyć, że rezultatem pauperyzacji prezesów będzie silniejszy nacisk na prywatyzację jednoosobowych spółek Skarbu Państwa.Sprawdzi się przysłowie ludowe, że skąpy podwójnie traci. Pozorna oszczędność na wynagrodzeniach prezesów doprowadzi do osiągania gorszych rezultatów ekonomicznych, niższych zysków i mniejszych wpływów do budżetu w postaci podatków. Nawet krótka historia transformacji przynosi dowody na to, że administracyjne interwencje w delikatne sfery życia firm przynoszą więcej szkody niż pożytku. Dla zaspokojenia populistycznych haseł skazuje się na gorszy los kilkaset spółek.Sprawa z obniżanymi wynagrodzeniami samorządowców wygląda inaczej, ale skutki będą podobne, jak w przypadku spółek Skarbu Państwa. Barierą dla wynagrodzeń burmistrzów i radnych mają być relatywnie niskie wynagrodzenia prezydenta, premiera i ministra. Te z kolei są niskie, gdyż kadry na najwyższym szczeblu władzy są nadmiernie liczne i opłacanie wszystkich sowicie proporcjonalnie do ich stanowisk byłoby bardzo kosztowne. Zadziwiająco duża jest liczba sekretarzy i podsekretarzy stanu zajmujących się sprawami, które można powierzać dyrektorom departamentów lub nawet samodzielnym urzędnikom. Prawo Parkinsona i potrzeba zaspokojenia ambicji przywódców i członków kanapowych partii rozdęły polską administrację ponad wszelkie wyobrażenie.
BOHDAN WYŻNIKIEWICZ
Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową