Oprocentowanie mało szkodliwe
Wzrost kredytów mieszkaniowych - zwłaszcza dla klientów indywidualnych - jest najbardziej dynamiczny. Jednocześnie są one - znów te dla ludności - najbezpieczniejsze dla banków.
Zajmujący dominującą pozycję na rynku kredytów mieszkaniowych PKO BP zwiększył w ub.r. ich wartość o 100% - na koniec roku portfel wynosił 3,8 mld zł. - W tym roku planujemy również ambitny, choć nieco niższy przyrost - powiedział PARKIETOWI Mirosław Sochaczewski, dyrektor Biura Rynku Mieszkaniowego PKO.Przeszkodą dla obu cech kredytów mieszkaniowych może się stać listopadowa decyzja Rady Polityki Pieniężnej o podwyższeniu stóp procentowych NBP. Reakcja banków była dość szybka - i choć na ogół bardziej rosło oprocentowanie depozytów, to jednak drożały również kredyty. Często były to decyzje automatyczne - w BPH np. cena kredytu uzależniona jest od stopy kredytu lombardowego NBP. Jej wzrost o 3,5 punktu oznaczał podwyższenie ceny kredytu z 16,15 do 19,1%. Wcześniej drożały kredyty uzależnione od stóp rynku międzybankowego - poziomu WIBOR.PKO BP, jako jeden z ostatnich, podwyższył oprocentowanie stopy bazowej kredytów w styczniu - o 1,5 pkt. proc. Jednak w lutym nastąpiła kolejna podwyżka - tym razem o 0,6 pkt. Zdaniem M. Sochaczewskiego nie oznacza to jednak gorszego spłacania kredytów mieszkaniowych. - Należą one do najbezpieczniejszych w portfelu - średni udział należności zagrożonych wynosi 2,21% - podkreśla dodając, że w ub.r. zmalał o 0,25 pkt. bazowego. Kredyty dla ludności są znacznie lepsze. PKO, według standardów światowych, jest na tym rynku monopolistą - jego udział przekracza 61%.Podobna jest sytuacja w całym systemie bankowym, choć dane nieco gorsze. Na koniec trzeciego kwartału ub.r. kredyty zagrożone stanowiły 9,4% portfela; dla osób prywatnych 2,3%, dla podmiotów gospodarczych - 15,4%.Być może jednak - na co brak finansowych dowodów - dobre spłacanie kredytów mieszkaniowych może mieć wpływ na wyniki innych pożyczek. Choć bowiem banki sprawdzają możliwości kredytowe każdego klienta, brak centralnej bazy danych (Biuro Informacji Kredytowej ma ruszyć dopiero w kwietniu) może ograniczać jakość ich ocen. Nie jest zatem wykluczone, że terminowo spłacająca raty kredytu mieszkaniowego osoba zalega z innymi - w innym banku.Według bankowców, wzrost oprocentowania nie spowoduje pogorszenia spłacalności akurat tych kredytów. Zawsze jednak warto się zabezpieczyć - najlepiej ofertą walutową. Dla niektórych banków jest ona jedyna, w większości jednak jest uzupełnieniem. Jak się wydaje, optymalne dla klientów rozwiązanie zaproponował LG Petro Bank: zmianę waluty kredytu podczas jego trwania. Co ciekawe, ani razu jeszcze możliwość ta nie była wykorzystana. Może bowiem nastąpić po roku spłaty rat - a oferta mieszkaniowa jest w LG nieco młodsza. Na pewno jednak będzie cieszyła się zainteresowaniem. Mogą o tym świadczyć zmiany struktury kredytów w grudniu ub.r., po decyzji RPP. Warto tu jednak zwrócić uwagę, że bank wprowadził w tym okresie promocyjne, nieco niższe oprocentowanie - 9,99%. O ile wcześniej kredyty dolarowe miały 7-proc. udział w liczbie i 9-proc. - w wartości udzielonych kredytów, to w okresie promocji (i podwyżek cen kredytów) było to odpowiednio 30 i 36%. Ciekawostką może być fakt, iż - nieoficjalnie - do możliwości zastosowania takiego rozwiązania przyznają się niektóre inne banki. Nie chcą jednak rozpowszechniać takiej informacji, ze względu na koszty operacji.Obecny, wysoki poziom oprocentowania kredytów nie powinien ulec w najbliższym czasie zmianom. Oznacza to brak obniżek - ale i podwyżek. Bankowcy przewidują początek spadków stóp w połowie roku. Analitycy nie wykluczają natomiast, że Rada Polityki Pieniężnej już nieco wcześniej może zdecydować się na obniżenie stóp NBP - nie więcej jednak niż o 1 pkt. proc.
PRZEMYSŁAW SZUBAŃSKI