Szanowny Panie Redaktorze!5 kwietnia br. ukazał się w Parkiecie artykuł pana Tomasza Jóźwika zatytułowany "Ostatni dołączają (do hossy) na szczycie". Ponieważ przedmiotem krytyki stała się giełda, uprzejmie proszę o zamieszczenie mojej repliki w najbliższym wydaniu Państwa pisma.Pan Tomasz Jóźwik krytykuje najnowszą inicjatywę GPW, która dotyczy m.in. utworzenia Segmentu Innowacyjnych Technologii (SiTech). Ten krok, jak i następne, jest częścią ogólnej strategii polegającej na zmianie naszej polityki względem spółek poszukujących kapitału. Z opiniami Tomasza Jóźwika trudno jest dyskutować, ponieważ opublikowany tekst zawiera niejasności, niedopowiedzenia, a nawet sprzeczności. Ponadto Autor pisze w tonie złośliwo-ironicznym, moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie, co nie ułatwia polemiki. Niemniej jednak mając obawę, że niektóre, nader swobodnie formułowane oceny, mogą się upowszechnić, artykuł Tomasza Jóźwika wymaga szybkiej reakcji.1. Autor krytykuje giełdę za planowane rozluźnienie kryteriów dopuszczeniowych, pisząc, że postępujemy niezgodnie z dyrektywami Unii Europejskiej - nie podaje jednak, z którymi. Domyślam się, że chodzi tu o dyrektywę nr 279 z marca 1979 r., której aktualność, nawiasem mówiąc, mocno już zwietrzała (20 lat w rozwoju rynków giełdowych to epoka). Dyrektywa ta odnosi się do różnych kryteriów dopuszczeniowych. Nie ma w niej natomiast mowy o tych warunkach dopuszczeń, które GPW zamierza znieść, czyli do zysku i kapitału akcyjnego. Dodam jeszcze, że zniesienie przez nas tych kryteriów było planowane od dawna i dotyczy wszystkich spółek, niekoniecznie teleinformatycznych.2. Europejskie (i światowe) giełdy papierów wartościowych od mniej więcej połowy lat dziewięćdziesiątych powołują tzw. nowe rynki, przeznaczone dla małych i młodych spółek, określanych mianem innowacyjnych bądź wzrostowych. Do takich zaliczane są m.in. spółki z sektora informatyka-telekomunikacja. Na nowych rynkach stosowane są łagodniejsze kryteria wstępu na giełdę. Po raz pierwszy w Europie (1995 r.) z taką inicjatywą wyszła giełda londyńska, powołując AIM, a później dołączyły do niej giełdy w Paryżu i Brukseli (Nouveau Marche, Euro NM). Dzisiaj trudno jest wskazać na świecie liczącą się giełdę, która nie ma takiego rynku lub nie planuje go wprowadzić. Z najnowszą i najciekawszą inicjatywą wystąpił ostatnio Londyn, powołując do życia swój TechMark. My postanowiliśmy do tego przykładu nawiązać, chociaż nasz SiTech nie jest rynkiem, a tylko dodatkową prezentacją (wizualizacją) spółek teleinformatycznych, które nadal są notowane na właściwych sobie rynkach (podstawowym, równoległym i wolnym).3. Dzisiaj na giełdach europejskich istnieje dość wyraźna tendencja, polegająca na poluźnianiu kryteriów dopuszczeń do obrotu. Najnowsze przykłady to Helsinki (New Market), Zurych (New Market), Sztokholm (O-List). Towarzyszy temu jednak utrzymywanie na wysokim poziomie obowiązków informacyjnych, które są nawet zaostrzane, szczególnie w przypadku tzw. spółek wzrostowych (np. lock-up rules, obowiązek raportów kwartalnych). Pierwsze z brzegu przykłady to: Paryż (Nouveau Marche), Amsterdam (NMAX), Kopenhaga (New Market). Coraz częściej giełdy kwalifikując spółki do obrotu stosują ocenę jakościową. Już nie tylko wielkość i wiek decydują o wyborze, ale także potencjał wzrostowy (rozwojowy), jaki bardzo często jest udziałem małych, innowacyjnych spółek. Dobrym przykładem takiego podejścia jest giełda we Frankfurcie i jej dwa rynki: Neuer Markt i SMAX.4. Zachęcam wszystkich do obserwacji trendów światowych. Tym bardziej że na parkietach giełdowych dokonuje się dzisiaj prawdziwa rewolucja. Europejskie rynki krajowe uległy już całkowitej konsolidacji, a obrót w każdym państwie jest skoncentrowany na jednej giełdzie. Wyjątkiem jest Hiszpania, ale i tam niedługo to się zmieni. Konkurencja zagraniczna jest już tak duża, że mało kto dzisiaj ma odwagę powiedzieć, że zdecentralizowany obrót i rozproszone usługi giełdowe służą rozwojowi danego rynku krajowego.
oważaniem,DR PIOTR SZELIGAWiceprezes Zarządu GPW