Wydaje się, że sporo inwestorów nie powróciło jeszcze z urlopów i rynek wczoraj zachowywał się stosunkowo ospale. Podczas notowań jednolitych widać było oczekiwanie na dane dotyczące deficytu na rachunku bieżącym za marzec i niechęć do podejmowania jakichkolwiek decyzji przed opublikowaniem tychże danych. Niestety, po raz kolejny okazało się, że deficyt na rachunku bieżącym był gorszy od oczekiwanego (chociaż same oczekiwania również nie należały do zbyt optymistycznych). Niewątpliwie giełda jest bardzo silna, gdyż po paru minutach nerwowej wyprzedaży indeksy odrabiały straty przez resztę dnia. W krótkim terminie może to oznaczać, że rynek jest znacznie wyprzedany i można oczekiwać odbicia w górę. Niemniej jednak warto też zwrócić uwagę na stały spadek wartości złotego. Patrząc z tej perspektywy, trudno będzie oczekiwać napływu kapitału z zagranicy skoro miesiąc po miesiącu pogarsza się deficyt na rachunku bieżącym, a osłabianie polskiej waluty powoduje, że aktywa nominowane w dolarach tracą na wartości, nawet jeżeli ceny akcji nie spadają. W związku z powyższym dopóki nie pojawią się jakieś istotne oznaki poprawy gospodarczej, trudno będzie przyciągnąć kapitał zagraniczny, a bez niego ciężko będzie naszej giełdzie wejść ponownie na trwałą ścieżkę wzrostu.