50% giełdowych ubiegłorocznych debiutantów w USA korzystała z funduszy venture capital

Miliardy dolarów z funduszy venture capital zasilają co roku nowe amerykańskie spółki. I kwartał br. był pod tym względem rekordowy. ? Jest to metoda inwestowania jakby wprost stworzona dla spółek nowej ekonomii. Bez kapitału wysokiego ryzyka ostatni boom internetowy w USA byłby niemożliwy ? uważa Howard Anderson, wykładowca renomowanego Massachusetts Institute of Technology (MIT). Ostatni kryzys w branży high-tech może jednak skutecznie wyhamować ten pozytywny trend.

Idea venture capital narodziła się w amerykańskiej Dolinie Krzemowej. Fundusze tego typu inwestują głównie w firmy nowe i działające w dobrze rokujących ? choć często ryzykownych ? branżach. Dla takich spółek inwestor venture capital to najdogodniejszy, a niekiedy wręcz jedyny sposób zdobycia kapitału na rozwój. Na początku swojej kariery korzystały z niego z powodzeniem takie potęgi, jak Microsoft, Dell czy Compaq.Mechanizm działania jest następujący: inwestor obejmuje za swe pieniądze mniejszościowy pakiet udziałów (akcji) w spółce i wyznacza swoich przedstawicieli do rady nadzorczej. Pozostawia jednak dotychczasowemu zarządowi swobodę. Spółka zyskuje oprócz pieniędzy poważnego i doświadczonego partnera z odpowiednimi kontaktami, który wymusza konsekwentne realizowanie kilkuletniej (3?5 lat) strategii, dla którego najważniejszy jest wzrost wartości tej firmy. Po kilku latach fundusz opuszcza spółkę, np. sprzedając jej akcje inwestorowi branżowemu bądź przez giełdę. Ponieważ zysk opiera się na wzroście wartości wspieranej firmy, proporcjonalnie zarabiają również jej inni udziałowcy (często założyciele).Skąd fundusze tego typu mają środki na ryzykowną działalność? Są one finansowane głównie przez banki, firmy ubezpieczeniowe oraz wielkie koncerny chcące gdzieś ulokować finansowe nadwyżki. W gronie tym znajdują się m.in. Siemens, Intel, Cisco oraz Sun Microsystems. Same tylko amerykańskie fundusze emerytalne, które jeszcze przed kilkoma laty przeznaczały na inwestycje wysokiego ryzyka zaledwie 3% swoich aktywów, zwiększyły w pierwszych miesiącach br. swoje zaangażowanie w ten segment rynku do 15%.Średnio 8,9 mln USD na spółkęZ danych analitycznej firmy Venture One z San Francisco wynika, że największe amerykańskie fundusze venture capital zasiliły w ub.r. młode spółki z branży high-tech kwotą co najmniej 36,6 mld USD, czyli o 155% większą niż w 1998 r. W całym 1999 r. fundusze tego typu zainwestowały w USA więcej niż w latach 1997?98 łącznie. Każde finansowane w ten sposób przedsiębiorstwo otrzymało średnio 8,9 mln USD, co oznacza wzrost w porównaniu z 1998 r. o 71%.Inna z firm monitorujących ten rynek, Venture Economics z New Jersey mówi nawet o 49 mld USD zainwestowanych przez fundusze wysokiego ryzyka (w statystyce uwzględniła również te, które przeprowadziły inwestycje o wartości mniejszej niż 5 mln USD; bez nich kwota ta wynosiłaby 45,2 mld USD). Ze wspólnego raportu tej firmy oraz stowarzyszenia amerykańskich funduszy venture capital (National Venture Capital Association) wynika, że blisko 50% wszystkich spółek, które w ub.r. zadebiutowały na amerykańskich giełdach, korzystały z tego typu finansowania. Ich średnia wartość rynkowa po pierwszym notowaniu wyniosła 503 mln USD, blisko dwukrotnie więcej niż w 1998 r.W niedalekiej przeszłości opłacały się już inwestycje, przy których dawca kapitału na finiszu osiągnął zysk rzędu 10?50%. ? Obecnie coraz częstsze są sytuacje, gdy młode fundusze pompują w firmę ok. 200 mln USD, a na wyjściu z projektu ich zarobek osiąga np. 4,7 mld USD ? twierdzi Howard Anderson. Są jeszcze lepsze przykłady. Naukowiec z Massachusetts Institute of Technolgy chyba przez skromność nie podał, że 8 mln USD, które zainwestował założony przez niego fundusz Battery Ventures w internetową spółkę Akamai, było warte po pierwszym dniu jej giełdowych notowań... 3 mld USD. Zdaniem ekspertów, 25% najbardziej znaczących amerykańskich funduszy vecapital osiągnęło w ub.r. średnio zysk rzędu co najmniej 100%. Idea stała się już na tyle popularna, że firmy takie tworzą grupy i wspólnie zarządzają tzw. inkubatorami dla kilkunastu nowych spółek dysponujących obiecującymi projektami. Przykładem tego jest choćby notowany już na giełdzie inkubator CMGI, który powstał w wyniku współpracy amerykańskiej Internet Capital Group oraz japońskiego Softbanku. Sam Anderson zasiada w radzie nadzorczej firmy doradczej Yankee Group, która prowadzi taki inkubator dla spółek internetowych i high-tech (nazywa się on Yankee Tech Incubator). Na rynku pojawiają się także indywidualni finansiści (tzw. business angels) próbujący sił w venture capital.Zwrot w kierunku B2BPo niedawnym załamaniu na rynku spółek internetowych wielu analityków obawia się, że kurek z dopływem kapitału wysokiego ryzyka do tej branży zostanie znacznie przykręcony. Dane na koniec I kwartału br. na razie tego jeszcze nie potwierdzają. W pierwszych trzech miesiącach 2000 r. firmy specjalizujące się w venture capital zainwestowały 22,7 mld USD w 1557 spółek z tego segmentu. ? To rekord kwartalny ? powiedział niemieckiemu ?Handelsblattowi? rzecznik prasowy Venture Capital Association.Nie da się jednak ukryć, że pewne zmiany w ostatnich miesiącach już zaszły. O ile wcześniej ulubieńcami inwestorów były firmy, które poprzez internet handlowały wszelkimi dobrami konsumpcyjnymi, o tyle ostatnio znacznie większym wzięciem cieszą się spółki obsługujące segment B2B (business-to-business) oraz te, które pracują nad usprawnieniami infrastruktury globalnej sieci. Z szacunków firmy monitorującej amerykański rynek internetowy Forrester Research z Cambridge wynika, że wartość amerykańskiej branży B2B osiągnęła na koniec I kwartału br. poziom 1,52 biliona USD.Eksperci są przekonani, że przy obecnym stanie rynku znaczna część spółek handlujących w sieci dobrami konsumpcyjnymi (tzw. dot.coms) nie dotrwa do końca roku. Może to znacznie osłabić aktywność firm oferujących kapitały wysokiego ryzyka. ? W najbliższym czasie dojdzie zapewne do tego, że najlepsze z funduszy venture capital zamiast ponad 100-proc. rentowności będą się cieszyć z 40% ? uważa Kirk Walden z analitycznej firmy Money Tree.

W.K.