Instrumenty pochodne na GPW
Wraz z rozwojem polskiego rynku i w pogoni za giełdami zachodnimi dwa lata temu zarząd WGPW postanowił wprowadzić do obrotu instrumenty pochodne. Pierwsze notowania kontraktów odbyły się na początku 1998 roku. W początkowych miesiącach wolumen nie przekraczał kilku sztuk. Z czasem rynek zaczął się normalizować i obecnie realizuje się na nim tysiące transakcji. Obecnie futures można handlować nie tylko na Giełdzie Papierów Wartościowych, ale także na CeTO oraz WGT. Silna konkurencja wśród biur maklerskich powoduje, że warunki obrotu stają się dla inwestorów coraz bardziej korzystne.
Od 1991 roku Giełda Papierów Wartościowych oferowała jedynie obrót akcjami. Przez kolejne lata polski rynek kapitałowy intensywnie się rozwijał. Pierwotnie było notowanych na nim pięć spółek, później dołączyły kolejne. Z czasem można było obracać także obligacjami. W miarę jak zwiększała się liczba notowanych firm, rosła kapitalizacja giełdy oraz płynność walorów. Jednak do rynków zagranicznych nadal było nam daleko. W styczniu 1998 roku inwestorzy dostali do swojej dyspozycji nowe narzędzie. Były nim kontrakty terminowe.W związku z brakiem szerszej edukacji na temat nowego instrumentu rynek ten na początku cieszył się niewielkim zainteresowaniem grających. Okres ten trwał około roku. Stopniowo jednak inwestorzy zaczynają doceniać zalety kontraktów.Dwa lata temu rynek instrumentów pochodnych wyglądał nieciekawie. 16 stycznia 1998 roku do obrotu weszły kontrakty na indeks WIG20. We wrześniu 1998 r. inwestorzy mogli już zawierać transakcje na kontraktach dolarowych, natomiast od 31 maja 1999 roku można obracać kontraktami na kurs euro. Futures na WIG20 handluje się w systemie notowań ciągłych w godzinach od 10.15 do 16.00. W obrocie znajdują się trzy serie kontraktów z terminami wykonania przypadającymi na trzy kolejne miesiące: czerwiec, wrzesień i grudzień. Płynność rynku zapewniają tak zwani animatorzy, którymi mogą być członkowie giełdy. są oni zobligowani do umieszczania w arkuszu zleceń ofert kupna i sprzedaży. Pod koniec 1999 roku taką funkcję pełniły cztery domy maklerskie.Rynek kontraktów na WIG20 w okresie od października zeszłego roku do końca marca br. przeszedł silną hossę. Wartość indeksu wzrosła z 1282 pkt. do 2468 pkt., co dało zysk w wysokości 92,5%. Po uwzględnieniu wielkości lewaru na kontraktach można było zarobić kilkakrotnie więcej niż inwestując w akcje wchodzące w skład WIG20. Obecnie rynek futures po krótkiej przerwie ponownie wraca do trendu wzrostowego. W lutym ?98 miesięczna wielkość wolumenu wynosiła 216 kontraktów. Rok później 5600, a ostatnio 110 tys. Na początku zeszłego roku liczba otwartych pozycji wahała się w okolicach 1000 w skali miesiąca. W kwietniu br. było to już przeszło 7000. Wyniki te odzwierciedlają dynamikę, z jaką obecnie rozwija się rynek futures.Ze względu na wysokie prowizje i opłaty ze strony giełdy oraz brak wiedzy inwestorów na temat nowych instrumentów początkowo zawierano bardzo niewiele transakcji. W przypadku kontraktów na waluty wolumen był praktycznie zerowy. Sytuacja zaczęła się zmieniać w 1999 roku. Coraz większa liczba grających przekonywała się do rynku instrumentów pochodnych. Stało się to po części prawdopodobnie za sprawą zmiejnszających się kosztów. KDPW i biura maklerskie zaoferowały niższe prowizje i depozyty zabezpieczające. Można związać to z pojawieniem się konkurencji w postaci Warszawskiej Giełdy Towarowej czy CeTO. Jeszcze na początku zeszłego roku przeciętna prowizja wynosiła 45 zł za kontrakt. Obecnie wynosi około 30 zł. Dodatkowo bardzo atrakcyjną ofertą jest możliwość pokrycia depozytu obligacjami lub oprocentowanie gotówki znajdującej się w depozycie. Inwestorzy mogą także skorzystać na otwieraniu i zamykaniu pozycji podczas jednej sesji, co także wiąże się z obniżaniem opłaty. Wielkość depozytu zabezpieczającego coraz bardziej zbliża się do poziomu ustalanego przez KDPW, wynoszącego obecnie 11,8% wartości transakcji.Wśród zagla rynku kontraktów wymienia się opodatkowanie zysków z tych instrumentów. Projekt przygotowany przez posłów koalicji przewiduje nałożenie 5-procentowego zryczałtowanego podatku od dochodów z lokat bankowych, akcji i obligacji. Nie wiadomo jednak, jak sytuacja będzie wyglądała w odniesieniu do zysków z obrotu instrumentami pochodnymi. Nałożenie takiego obowiązku na inwestorów prawdopodobnie spowoduje spadek atrakcyjności rynku kontraktów. Projekt zakłada zmiany w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych już od 2003 roku.Wysokie ryzyko płynności pojawiające się w początkowym okresie obrotu derywatami jest związane z małym zaangażowaniem uczestników rynku. Problem ten rzeczywiście istniał i miał duże znaczenie w pierwszym roku funkcjonowania rynku. Obecnie, gdy na sesji jest zawieranych do 7 tysięcy kontraktów za pośrednictwem ponad dwudziestu podmiotów dopuszczonych do działania na rynku, ryzyko to staje się coraz mniejsze. W 1999 roku wartość obrotu kontraktami terminowymi stanowiła jedną piątą obrotów notowań ciągłych.Coraz większą rolę na rynku kapitałowym zaczyna odgrywać internet. Do końca bieżącego roku duża część biur maklerskich ma zamiar umożliwić handel akcjami poprzez sieć. Nie będzie to bez znaczenia dla rynku instrumentów pochodnych. Internet stanie się prawdopodobnie wyjątkowo wygodnym narzędziem dla tzw. day-traderów, czyli inwestorów wykorzystujących dzienne zmiany cen. Internet może wywołać wojnę na prowizje, co także będzie korzystne dla rynku kontraktów.Duże nadzieje wiąże się także z nowym elektronicznym systemem giełdowym ? WARSET, który zacznie funkcjonować w drugim kwartale tego roku. Dzięki niemu będzie możliwe uruchomienie notowań instrumentów pochodnych dla najbardziej płynnych akcji. Pozwoli to inwestorom w większym stopniu zabezpieczać się przed zmianami koniunktury na poszczególnych walorach. Na razie jednak pozostaje to tylko w planach. WARSET wraz z internetem pozwoli grającym na składanie zleceń kupna i sprzedaży niemalże w czasie rzeczywistym, co powinno skutkować większą płynnością rynku.Wraz z uwolnieniem złotego optymistycznie przedstawia się przyszłość rynku kontraktów walutowych. Możliwość większych wahań kursu złotego (do tej pory było to +/? 15 procent od centralnego parytetu) spowoduje zwiększenie ryzyka kursowego. Polskie firmy w związku z rosnącym deficytem na rachunku obrotów bieżących chcą zmniejszyć ryzyko strat związanych z większymi zmianami kursu naszej waluty. Z tego powodu w nadchodzących miesiącach można oczekiwać wzrostu liczby transakcji na rynku futures.Całkowita liberalizacja przepływów kapitałowych być może już od 2001 roku umożliwi nierezydentom inwestycje w instrumenty pochodne, co także pozytywnie wpłynie na rynek derywatów.Wraz z inwestycjami funduszy emerytalnych na rynkach zagranicznych prawdopodobnie zaczną one również kupować instrumenty pochodne notowane na GPW. Ustawodawca postawił jednak warunek, że działalność ta ma służyć jedynie zabezpieczaniu się przed ryzykiem kursowym, co jest pewnym ograniczeniem.Zarządzający funduszami inwestycyjnymi z dystansem podchodzą do rynku kontraktów. Według nich jest on zbyt ryzykowny, mimo że za pomocą instrumentów pochodnych można zabezpieczać z powodzeniem inwestycje portfelowe. Z drugiej strony mało przejrzyste są zasady księgowania kontraktów a banki ? powiernicy nie bardzo chcą rozliczać takie transakcje, co tym bardziej zwiększa niechęć inwestorów instytucjonalnych do wejścia na rynek.Obecnie na GPW nadal notowane są wyłącznie kontrakty na WIG20, kurs dolara i euro, co w porównaniu z giełdami zachodnimi stanowi niewielką ofertę. Rynek kontraktów przeszedł w ciągu ostatnich dwóch lat bardzo dynamiczny wzrost. Giełda szacuje, że w nadchodzącym roku powiększy się on jeszcze dwukrotnie.
Artur Gołębiewski