Kolejna próba zachęcenia sceptycznych inwestorów do zakupów nie zakończyła się sukcesem. Choć trzeba przyznać, że brak powodzenia w tym, lekko beznadziejnym, zadaniu nie przerodził się w wyraźny sygnał, iż droga do spadków jest już w pełni otwarta. Sytuacja rynkowa nie wygląda jednak dobrze. Byki i tym razem nie wykazały wystarczającej determinacji, a dodatkowo można odnieść wrażenie, że w przypadku takich papierów, jak TP SA, silna korekta wcześniejszej zniżki wywołana została przez inwestorów, chcących oddać przejściowo te papiery w inne ręce. To niemiłe doświadczenie dla zbyt zapalczywych, a także zbliżanie się jesieni,okresu niezbyt dobrze kojarzącego się inwestorom, będą utrudniać znalezienie chętnych do kupna akcji po obecnych cenach.Choć więc nie można wykluczyć, że trend boczny dotrwa do czwartego kwartału, nadal uważam taki scenariusz za mało prawdopodobny. Jeszcze mniej prawdopodobne wydaje mi się silne wybicie indeksu w górę. W mojej opinii, brak jest obecnie przesłanek zdolnych do pobudzenia popytu. Jeśli dodamy do tego wyczerpującą się cierpliwość inwestorów, którzy jeszcze nie zdążyli się pozbyć akcji, otrzymamy pożywkę, na której wykiełkować może kolejna fala spadkowa. Rynek może samodzielnie nie zdoła wyzwolić się z trendu bocznego, zaś poważniejszy negatywny sygnał zza granicy może nas łatwo sprowadzić w okolice 16?17 tys. punktów. A osiągnięcie takiego poziomu zmobilizowałoby nie tylko krajowych inwestorów do zakupów na konto wysoce prawdopodobnej zwyżki na przełomie roku.