Wczorajsza sesja nie przyniosła zmiany obrazu rynku i podobnie jak większość sesji w ciągu ostatnich tygodni, charakteryzowała się niewielkimi zmianami cen, przy utrzymujących się niskich obrotach. Nawet prawie 4-procentowy wzrost indeksu Nasdaq nie był w stanie poprawić sytuacji spółek z sektora teleinformatycznego, które znajdując się w niełasce inwestorów pozostają pod wpływem niekorzystnej sytuacji na światowych giełdach. Bohaterem sesji były bez wątpienia NFI, które wbrew opinii niektórych analityków, że ich wtorkowa przecena oznacza kolejne niespełnione nadzieje na hossę na tym rynku, zanotowały liczne wzrosty. Stało się tak zarówno za sprawą trwających przetasowań podczas WZA kolejnych funduszy, które notabene dla większości inwestorów nie są zbyt zrozumiałe, jak i poszukiwania przez inwestorów spółek, które przy obecnym marazmie mogą przynieść jakikolwiek zysk. W związku z tym, część z nich sprzedaje akcje innych firm, aby przebudować portfele i ?załapać? się na wzrosty.Obserwując zachowanie warszawskiego parkietu i jego otoczenia trudno oczekiwać większego ożywienia. Skoro nawet korzystne wiadomości, takie jak lepsze niż się spodziewano dane o inflacji za sierpień i produkcji przemysłowej nie poprawiły obrazu rynku, to obawiam się, że złe informacje mogłyby spowodować przebicie przez indeksy linii wsparcia, które nie są zbyt odległe. Z drugiej strony, stagnacja sprzyja procesowi doboru spółek i przy obecnym poziomie cen stworzenie dobrego średnioterminowego portfela akcji nie jest zbyt trudnym przedsięwzięciem.