Nowe rynki europejskie są katalizatorami wzrostu gospodarczego w Zachodniej Europie ? przekonuje Georg Schattney z Deutsche Börse. Tylko w 1999 r. owe nowe rynki pozwoliły na pozyskanie przez spółki ok. 10 mld USD. To jednak wciąż czterokrotnie mniej, niż zmobilizował w tym samym czasie amerykański Nasdaq.

Georg Schattney nie wygląda na ?typowego? niemieckiego finansistę. Młody, uśmiechnięty przedstawiciel frankfurckiej giełdy wydaje się zaprzeczeniem stereotypu niemieckiego bankiera. I to właśnie Schattney przyjechał do Warszawy, by opowiedzieć o tym, jak ważne są nowe rynki.A trzeba przyznać, że Schattney umie przekonywać. Coś naprawdę fascynującego dzieje się w Europie Zachodniej. Tej, na którą patrzymy zarówno z zazdrością (bo bogata i piękna), jak i nieufnością (bo ? w porównaniu z amerykańskim ideałem sukcesu ? mocno ?zsocjalizowana?, czasem biurokratyczna, z niezbyt mobilnym rynkiem pracy).Nadrabianie zaległościKiedyś, gdy zestawiano słowa ?Niemcy? i ?ryzyko? czy ?Niemcy? i ?akcje? większość wzruszała ramionami, przekonana, iż połączenie takie jest wręcz niemożliwe ? przypomina Schattney. Ale spektakularne sukcesy Amerykanów, których większość ma akcje spółek oraz problemy tradycyjnych systemów emerytalnych sprawiły, że Europejczycy, w tym także zachowawczy Niemcy, zmieniają swoje nawyki. W ciągu sześciu pierwszych miesięcy br. liczba rachunków w dyskontowych domach maklerskich wzrosła w Niemczech ponaddwukrotnie, sięgając pod koniec czerwca 1 550 tys. Do coraz większej popularności inwestowania na własną rękę przyczyniają się ? poza wspomnianymi już przesłankami fundamentalnymi ? także nowe rozwiązania technologiczne i organizacyjne. Coraz powszechniejsze zastosowanie internetu upraszcza dostęp do nowych rynków. W ten sposób uruchamiane są nowe zasoby kapitału. Zamiast na konta w bankach płynie on do spółek, w tym do przedsiębiorców coraz śmielej wykorzystujących potencjał nowej gospodarki.Europa nadrabia zaległości względem USA ? twierdzi Schattney. W ostatnich latach widać wyraźne zwiększenie zainteresowania inwestowaniem w akcje. Pieniądz płynący na rynek wykorzystują spółki. Coraz więcej z nich, zamiast sięgania po kredyty, decyduje się na oferty publiczne, także na nowych rynkach. Liczba IPO w całej Europie wzrosła w ciągu ostatnich lat kilkukrotnie (według Thomson Financial Securities Data, w 1995 r. było ich 244, podczas gdy w ub.r. ? już 707).Niemiecki pomysłNeuer Markt to najskuteczniejszy nowy rynek w Europie ? chwali się Georg Schattney (choć pracuje dla giganta ? Deutsche Börse, przez wspólną instytucję ? Finanzplatz ? reprezentuje interesy całej branży). Od początku działalności (marzec 1997 r.) do czerwca br. spółki notowane na Neuer Markt pozyskały ponad 18 mld USD świeżego kapitału. Liczby nie są jeszcze tak imponujące, jak w USA (Nasdaq tylko w zeszłym roku, przez 426 IPO, zmobilizował ponad 40 mld USD kapitału dla notowanych tam firm) ? przyznaje rozmówca PARKIETU. Ale trend jest ewidentny ? na niemieckim nowym rynku notowanych jest już ponad 300 spółek. W zeszłym roku dzięki 131 IPO zmobilizowano ponad 7,5 mld USD. Niemcy biją na głowę np. francuski Nouveau Marche (w 1999 r. na tym rynku zanotowano 32 IPO, dzięki którym pozyskano około 600 mln USD) czy w założeniu paneuropejski Easdaq (ledwie 19 IPO i mobilizacja ok. 1,2 mld USD).Pilni uczniowieProfil typowej spółki notowanej na Neuer Markt wygląda niczym podręcznikowa laurka:? stopa wzrostu przychodów powyżej 40%? stosunkowo młody wiek przedsiębiorstwa (ok. 14 lat)? międzynarodowa orientacja menedżmentu? aktywna polityka w zakresie relacji inwestorskich? wysoka przejrzystość? zorientowanie na wartość akcjonariusza.Ale nie wolno zapominać, że ? wraz z bardziej liberalnym podejściem nowych rynków do emitentów ? odpowiednio wyższe jest także ryzyko inwestowania. Owszem, zdarzają się nawet sięgające kilkunastu tysięcy procent (!) wzrosty kursów, ale ? z drugiej strony ? część młodych firm narażona jest na spektakularne klęski, a ich akcjonariusze ? na równie widowiskowe straty. Po kilkuletnim okresie rozruchowym, Niemcy myślą zresztą o zwiększeniu wymogów w stosunku do emitentów.Mówiąc o perspektywach nowych rynków Schattney używa analogii sportowych. Przypomina, że w Europie od dawna gra się w baseball, a mimo to pozostaje on sportem amerykańskim. Ale tak, jak uczymy się coraz lepiej grać w baseball, tak coraz lepiej radzimy sobie z organizowaniem obrotu na nowych rynkach, które przyspieszają wzrost w Eurolandzie ? podkreśla.Najwyższa pora, byśmy i my, w Polsce, zaczęli wzorować się na tych, którzy umieją coś robić. Bo nasze dotychczasowe osiągnięcia w kreowaniu nowych rynków są żenujące. Czas ucieka. Europa także. Neuer Markt przyciąga emitentów spoza Niemiec ? obecnie notowanych jest tam blisko 50 zagranicznych firm, z czego jedną piątą stanowią spółki z efektywnego przecież rynku amerykańskiego. Jeśli polskie przedsiębiorstwa nie znajdą dogodnych możliwości do pozyskiwania kapitału w Polsce, pozostaną przy konwencjonalnych metodach finansowania albo zaczną uciekać na rynki zagraniczne. Niemcy i Austriacy nie ukrywają zresztą przecież chęci odebrania emitentów naszej giełdzie.

Łukasz KWIECIEŃ[email protected] materiale wykorzystano m.in. informacje przekazane podczas niedawnej konferencji ?Europejskie spółki wzrostowe szansą dla polskich inwestorów? zorganizowanej przez Union Investment pod medialnym patronatem PARKIETU.