Z prezesem GPW Wiesławem Rozłuckimrozmawia Dariusz Jarosz

Warszawska giełda jest coraz słabsza, a WIG notuje kolejne roczne minima. Trwająca bessa coraz bardziej zniechęca do inwestowania w akcje. Czy najgorsze jeszcze przed nami?? Trudno powiedzieć, czy już osiągnęlismy szczyt zniechęcenia. Podobnie jak hossa, bessa też nie trwa wiecznie. Jeśli spojrzymy na to, co się dzieje za granicą, to okazuje się, że nie jesteśmy sami i inne giełdy także nie są w stanie wyrwać się z obecnego zastoju. Kilkudziesięcioprocentowe spadki zdarzają się tam spółkom, które wielkością dorównują całemu naszemu rynkowi. Wspólną cechą złej koniunktury na świecie jest brak zainteresowania inwestorów małymi i średnimi firmami, z wyjątkiem spółek z sektora nowej technologii. Pesymizm inwestorów w Warszawie może być dodatkowo pogłębiany przez nie najlepsze wyniki finansowe spółek. Nadal uważam, że firmy powinny jeszcze sporo zrobić, by zachęcić inwestorów do kupowania ich akcji.Jak długo możemy jeszcze spadać?? Wrzesień oraz październik nie są dobrymi miesiącami dla giełd. Porównując np. obecne obroty na GPW do tych sprzed roku, okazuje się, że są one na podobnym, niskim poziomie. Ożywienie tradycyjnie pojawia się na początku każdego roku. Część inwestorów stara się jednak wyprzedzać rynek i wcześniej zajmują pozycje.

W bessie inwestorzy i media szukają winnych. Abstrahując od sytuacji makroekonomicznej oraz wpływu na nasz rynek tego, co się dzieje na największych parkietach zagranicznych, GPW wskazywana jest jako instytucja, która przyczyniła się do spadku notowań. ?Giełda warszawska padła ofiarą własnej bezczynności? ? to tytuł jednego z artykułów. Jak Pan to skomentuje?? Jest to przykład myślenia życzeniowego. Nie ma ścisłego związ-ku między poczynaniami GPW a koniunkturą na giełdzie. Jeśli nie ma koniunktury, to żadna siła ani technika jej nie wyzwoli.Nowy system notowań Warset, który powinien już pracować, nadal czeka jednak na uruchomienie?? Zmiana systemów transakcyjnych na innych giełdach nie wywoływała natychmiastowej zwyżki skali obrotów. Tych rzeczy nie można ze sobą łączyć. Nie należy także oczekiwać, że wprowadzenie gdziekolwiek zmian w technice zawierania transakcji wywoła hossę. Jest to hipoteza oryginalna w skali światowej.Ale można stymulować zainteresowanie rynkiem, obniżając opłaty oraz upraszczając procedury dopuszczeniowe.? Czy u nas jest mało emitentów? Mamy więcej notowanych na GWP spółek niż na średniej wielkości giełdach europejskich ? np. w Brukseli, Lizbonie, Dublinie czy Helsinkach. Opłata, jaką pobiera giełda, to mniej niż 5% wszystkich kosztów związanych z upublicznieniem spółki. Nasze opłaty mają marginesowe znaczenie i nie stanowią przeszkody w wejściu na rynek. Duża liczba notowanych spółek świadczy także o tym, że kryteria dopuszczeniowe nie są zaporowe, ale być może procedury są zbyt długie. Należy je jeszcze uprościć. Trzeba się zastanowić nad ujednoliceniem procedur dopuszczania do obrotu publicznego i giełdowego, w ten sposób, by była jedna instancja dopuszczająca. Nie sądzę jednak, by miało to duży wpływ na zwiększenie liczby emitentów. Jest to przede wszystkim zależne od koniunktury na rynku.Na zbyt wysokie prowizje już tradycyjnie narzekają inwestorzy. Czy GPW będzie nadal obniżać opłaty transakcyjne?? Zgadzam się z tym, że nasze opłaty są jeszcze relatywnie wysokie. Będziemy je obniżać. Proszę jednak zauważyć, że nasza opłata wynosi 8 pkt. bazowych. Klienci biur maklerskich płacą prowizje w wysokości od 30 do 50 pkt. bazowych. Zatem jeśli my obniżymy opłatę o 1 pkt., to dla GPW jest to obniżka o kilkanaście procent. Ale klient biura maklerskiego może tego nawet nie zauważyć. Zdecydowanie większa część prowizji maklerskiej wpływa bowiem na konto biura maklerskiego i ono m.in. z tych wpływów się utrzymuje.Dla każdego inwestora istotny jest szybki i najlepiej darmowy dostęp do informacji. Czy GPW nie może udostępnić bezpłatnych notowań ciągłych w czasie rzeczywistym w internecie? Dzięki temu z pewścią wzrosłoby zainteresowanie rynkiem.? Obecnie żadna giełda tego nie robi i my nie zamierzamy być tą pierwszą. Na całym świecie giełdy zarabiają na sprzedaży informacji i jest to znaczący składnik ich przychodów. Nie znaczy to jednak, że inwestorzy nie mają w Polsce bezpłatnego dostępu do informacji. Jeśli inwestor jest aktywny i biuro maklerskie może zarobić na obrocie, który generuje, to samo umożliwia mu dostęp do informacji w czasie rzeczywistym i pokrywa związane z tym koszty.Czy dynamiczny rozwój internetu sprzyja rozwojowi warszawskiej giełdy czy też go ogranicza? Część inwestorów może przecież wybrać zagraniczne internetowe biura maklerskie i inwestować na tamtych rynkach.? To efekt nie tylko internetu, ale także efekt otwarcia naszego kraju. Prędzej czy później musimy się zderzyć z konkurencją innych rynków. Naprawdę przegralibyśmy walkę, gdybyśmy nie podjęli wyzwania związanego z rozwojem internetu. Nowa technologia zdecydowanie sprzyja rozwojowi GPW. Traktujemy go jako szansę i wyzwanie.Dziękuję za rozmowę.