W najbliższych latach nie będzie w Polsce obniżenia podatków. Nie uda się tego zrobić w tej kadencji Sejmu, a politycy lewicy, którzy prawdopodobnie zdominują Sejm następny, już zapowiadają, że obniżenie podatków nie jest ich celem. Przeciwnie, rozważają podniesienie stawek dla podatników o wyższych dochodach. Usprawiedliwieniem bierności jest trudna sytuacja budżetu. ?Nie stać nas na niższe podatki ? twierdzą politycy właściwie wszystkich ugrupowań ? gdyż najbliższe lata będą bardzo trudne dla finansów publicznych?. W ten sposób przedstawiają prognozę, która według wszelkiego prawdopodobieństwa się sprawdzi. Stwierdzenie, że w najbliższych latach sytuacja budżetu będzie trudna, jest niewiele znaczącym sloganem. Równie dobrze można powiedzieć, że budżet zawsze ma problemy, gdyż zawsze potrzeby są większe od możliwości ich zaspokojenia. To jest skądinąd podstawowe założenie ekonomii, dotyczące zarówno gospodarki w skali makro, jak i sfery przedsiębiorstw. Szczupłość środków i nadmiar potrzeb powodują, że człowiek nauczył się gospodarować zasobami, podejmować w sprawie ich wykorzystania racjonalne decyzje. Bardzo często jednak racjonalność jest zaburzona naciskiem grup interesu. W państwowych przedsiębiorstwach lub w spółkach, gdzie związki zawodowe odgrywają decydującą rolę, każda nadwyżka natychmiast jest przeznaczana na podwyżki płac lub cele socjalne. Z tego powodu ich sytuacja zawsze jest trudna, nawet wówczas, gdy niespodziewana koniunktura pozwala na osiąganie łatwych zysków. Ba, ta dobra koniunktura sprawia, że szybko rosną zobowiązania socjalne, których nie można zredukować nawet wówczas, gdy koniunktura się pogarsza. Wróćmy do budżetu i spraw podatkowych. Obniżenie podatków rzeczywiście nie jest możliwe, jeśli w sposób trwały nie zredukuje się wydatków. Mówienie tylko o obniżeniu podatków rzeczywiście nie ma sensu. Należy mówić o obniżce podatków i cięciach wydatków budżetowych. Pytanie ? jakich wydatków? Większość z nich da się dobrze uzasadnić. Posłowie, zarówno wspierający rząd, jak i będący w opozycji, nieustannie żądają, by rozmaite ?słuszne cele? uzyskały odpowiednie wsparcie finansowe rządu. Budżet jest obrośnięty zobowiązaniami socjalnymi, przyjmowanymi w różnych okresach, przez różne rządy i niezmiennymi, niezależnie od aktualnych trendów gospodarczych i demograficznych. Prawnicy mówią o tym: ?prawa słusznie nabyte?, choć wcale nie jest pewne, czy rzeczywiście ?słusznie?. Część praw socjalnych była przyznawana dla doraźnych celów politycznych ? kupienia głosów w kolejnych wyborach. Inne są wynikiem błędu lub braku wyobraźni rządzących. To dotyczy choćby zasiłków przedemerytalnych, przyznawanych pracownikom jeszcze w sile wieku, zagrożonym bezrobociem. Dziś zasiłki te rozsadzają Fundusz Pracy i w konsekwencji budżet państwa. To samo dotyczy rent i wczesnych emerytur, zasiłków osłonowych, przyznawanych pracownikom, należącym do branż tradycyjnie uprzywilejowanych. Tytułów do kolejnych zasiłków i dotacji może być nieskończenie wiele. Wiele z nich to pieniądze wyrzucone w błoto. Nie spełniają swoich funkcji socjalnych i ekonomicznych, są błędnie adresowane, a w dodatku mają tendencję do niekontrolowanego wzrostu. Te ?słusznie nabyte prawa? zostały często przyznane pod presją grup interesu. Płacimy za nie wysokimi podatkami.Wyobraźmy sobie, że z jakiegoś przypadkowego powodu sytuacja budżetu ulega cudownej poprawie, jak to się dzieje w tym roku w Rosji. Czy w takiej sytuacji byłaby szansa na obniżenie podatków? Niekoniecznie ? nadwyżka zostałaby natychmiast zagospodarowana i wydana na wiele ?słusznych celów?, znów okazałoby się, że budżet jest napięty. Gdyby zdarzyło się coś przeciwnego ? budżet doznał nieoczekiwanego uszczerbku ? politycy zaproponowaliby cięcia wydatków na podstawowe funkcje państwa, lecz pozostawiliby nie zmienione zobowiązania socjalne, bez względu na to, czy są one uzasadnione, czy nie. Politycznie łatwiej jest zredukować wydatki na cele niezbędne dla państwa, lecz nie mające za sobą wsparcia potężnych grup interesu, niż obciąć wydatki socjalne, za którymi stoją konkretne interesy. Obniżenie podatków zależy od woli politycznej decydentów ? przeciwstawienia się naciskowi grup interesu, korzystających z publicznych pieniędzy. Nie jest to zadanie łatwe. Siła grup interesu jest skoncentrowana, siła podatników rozproszona. Ale to zadanie trzeba w końcu kiedyś wykonać po to, by gospodarka mogła się rozwijać.
Witold Gadomskipublicysta ?Gazety Wyborczej?