Analitycy uważają, że w czwartek na warszawskiej giełdzie można spodziewać się lekkiej korekty mimo, iż GPW wchodzi w fazę średniookresowego trendu wzrostowego. "Na czwartkowej sesji można spodziewać się lekkiej korekty" - powiedział Paweł Borys z Erste Securities. Jego zdaniem wszystko wskazuje na to, że rynek zdyskontował już większość pozytywnych informacji płynących z otoczenia giełdy. Jednocześnie indeksy wyszły z trwającego od marca trendu spadkowego i na giełdzie ukształtował się średnioterminowy trend wzrostowy. Do korekty mogą się przyczynić także niekorzystne informacje płynące z USA. W środę opublikowano tam informacje o spadku sprzedaży detalicznej. Wcześniej rynek spodziewał się lekkiego wzrostu. Spowodowało to od razu wyprzedaż na rynku Nasdaq mimo wcześniejszego dobrego otwarcia. Borys uważa, że informacja o zwycięstwie Busha w wyborach prezydenckich nie wpłynie silnie na amerykańskie rynki. "Informacje dotyczące wyborów zostały już zdyskontowane przez rynek i w związku z tym zwycięstwo Busha może spowodować jedynie krótkotrwałe wzrosty" - uważa analityk. W środę na warszawskim parkiecie osiągnięto rekordowe obroty, które na samym tylko rynku podstawowym wyniosły ponad 900 mln zł. Już w ciągu pierwszych dwóch godzin sesji obroty wyniosły prawie 200 mln zł. "Inwestorzy koncentrowali się głównie na spółkach o największej kapitalizacji. Obroty koncentrowały się na akcjach TP SA i Elektrimu" - powiedział Borys. Jednak w połowie sesji atmosferę popsuła plotka, mówiąca o niezapłaconym przez Elektrim podatku VAT. Spowodowało to krótkotrwałą wyprzedaż akcji, później rynek powrócił do trendu wzrostowego. Zbigniew Bętlewski z AmerBrokers uważa, że na dobre zachowanie się warszawskiego rynku w środę wpływ mieli inwestorzy krajowi i zagraniczni, którzy mocno interesowali się warszawskim parkietem. Uważa on, że zainteresowanie inwestorów najbardziej płynnymi spółkami jest sytuacją typową dla początkowej fazy trendu wzrostowego.

(PAP)