Wbrew powszechnym oczekiwaniom, Fed zdecydował się na szybszą redukcję stóp procentowych, zaskakując większość inwestorów. Giełdy amerykańskie zareagowały zwyżką na wiadomość o obniżce, natomiast pozostałe wiodące rynki akcji na świecie zachowywały się raczej wstrzemięźliwie.

Stany ZjednoczoneDecyzja Fed spowodowała, że główne indeksy za oceanem rozpoczęły marsz ku górze. Najbardziej żywiołowo zareagowali inwestorzy giełdy elektronicznej Nasdaq, która zyskała od 21 grudnia 2000 roku prawie 10%. O poprawie nastrojów na tym rynku najlepiej świadczy reakcja indeksu w dniu ogłoszenie zaskakującej informacji o złagodzeniu polityki pieniężnej (Nasdaq Composite +14,2%). Pozostałe najważniejsze indeksy również wzrosły: DJIA o 4,1% a S&P 500 o 4,7%.Ostatnie wzrosty poprawiły sytuację na giełdzie zaawansowanych technologii. Przede wszystkim oddaliły niebezpieczeństwo przełamania najbliższego poważnego wsparcia na poziomie 2200 pkt. Tym samym Nasdaq Composite utrzymał się w opadającym kanale spadkowej fali c i nie przyspieszył skali przeceny. Dzięki środowej aprecjacji połowa korpusu rekordowej białej świecy wyznacza obecnie wsparcie na wysokości 2435 pkt. Ocieplenie nastrojów na Nasdaq pozwala utrzymać także nadzieję na odwrócenie trendu, zapoczątkowanego zakończeniem formacji podwójnego szczytu na przełomie września i października ubiegłego roku. Widoczne na MACD dywergencje od dłuższego czasu pozwalają sądzić, że nadejście fali wzrostowej jest jedynie kwestią czasu. Przełamanie opadającej linii na MACD, poprowadzonej przez lokalne szczyty z września, listopada i grudnia 2000 roku, potwierdzi tylko możliwość realizacji tego scenariusza. Do wyraźnej poprawy sytuacji na giełdzie elektronicznej brak jeszcze opuszczenia wspomnianego kanału spadkowego, którego górne ograniczenie znajduje się na wysokości 2900 pkt. Jego znaczenie wzmacnia SK-50. W dalszym ciągu utrzymuję optymistyczne nastawienie do wydarzeń na Nasdaq w krótkim terminie. Bardziej umiarkowane stanowisko zajmuję co do średniego terminu. Wiąże się to ze słabszymi prognozami dotyczącymi wydatków na zaawansowane technologie. Niedawno opublikowany Chuck Phillips CIO survey wskazuje, że w tym roku nakłady na IT zmniejszą się o połowę. Oznacza to, że grono beneficjentów rewolucji technologicznej będzie się zmniejszać w dalszym ciągu i na godziwe stopy zwrotu mogą liczyć jedynie inwestorzy, posiadający walory liderów w swoich potfelach.Średnia przemysłowa od dłuższego czasu trwa w trendzie horyzontalnym. Szansą na wybicie się z tego trendu będzie pokonanie poziomu 11 000 pkt., który do tej pory powstrzymywał kilkakrotnie aktywność strony popytowej. Z drugiej strony, w perspektywie najbliższych sesji wątpliwe wydaje się naruszenie wsparcia na poziomie 10 300 pkt. Indeks szerokiego rynku S&P 500 dzięki działaniom Fed, powrócił powyżej wieloletniej linii długoterminowego trendu wzrostowego. Trudno nie odczytać tego jako pozytywny sygnał, jednak o trwalszej poprawie sytuacji S&P przesądzi udany test poziomu 1360 pkt. (opadająca linia średnioterminowego trendu spadkowego i luka bessy z 14 grudnia ubiegłego roku).Mimo pogorszonych w ostatnim czasie warunków, korporacje amerykańskie rozwijają się. Zwiększa się przy tym atrakcyjność inwestycji w akcje w porównaniu z instrumentami o stałym oprocentowaniu. Relacja rentowności obligacji o najlepszej jakości i stopy wzrostu zysków spółek indeksu Barron's 50 wyniosła na koniec grudnia 2000 roku 1,36. Dla porównania, rok wcześniej wskaźnik ten wynosił 1,65. W przeprowadzonym wśród najbardziej znanych amerykańskich analityków sondażu dominuje optymizm zarówno co do poziomu wartości indeksu na koniec roku, jak i stopy wzrostu zysków. Najbardziej optymistyczny Edward Kerschner z CSFB zakłada, że na koniec tego roku S&P 500 będzie miał wartość 1715 pkt., a Byron Wien z MSDW uważa, że zyski spółek, wchodzących w skład indeksu zwiększą się o 10%.Niespodziewana decyzja amerykańskich władz monetarnych wprowadziła sporo zamieszania na rynkach finansowych. Niewielu analityków spodziewało się tak szybkiej reakcji FOMC, w kilkanaście dni po zakończeniu przedświątecznego posiedzenia, na którym doszło do zmiany nastawienia na neutralne. Widać członkowie Komitetu uznali stan gospodarki za wysoce niepokojący. Skala redukcji świadczy także o zaniepokojeniu Fed sytuacją największej na świecie gospodarki. Celem obniżki jest jej pobudzenie tak, aby nie znalazła się w stanie recesji. Nie jest to jeszcze koniec redukcji podstawowych stóp procentowych. Spodziewam się, że jeszcze pod koniec tego półrocza nastąpi kolejna, w wysokości 50 pkt. bazowych.Złagodzenie polityki pieniężnej powoduje, że korporacje ponoszą niższe koszty obsługi zadłużenia, dzięki czemu zatrzymują więcej zysków. Podstawowym pytaniem, jakie należy sobie postawić, zakładając zwyżkę na rynku amerykańskim, jest to, kiedy obniżka znajdzie korzystne odzwierciedlenie w zyskach firm. Przypuszczam, że nieprędko, najwcześniej w czerwcu bądź lipcu. W powiązaniu ze stopniowo, choć powolnie, budzącym się popytem konsumpcyjnym może to być głównym czynnikiem słabszej, niż oczekiwana koniunktury na rynkach akcji.Reakcja segmentu equities na redukcję stóp procentowych wydaje się interesująca także ze względu na oczekiwania inwestorów, dotyczące kondycji gospodarki. W okresie recesji (vide 1989) nawet cięcia stóp procentowych nie są w stanie wskrzesić optymizmu u uczestników obrotu na rynku kapitałowym. Odwrotnie w okresie boomu gospodarczego (vide 1998) cięcia stóp procentowych stanowią paliwo napędzające koniunkturę na rynkach akcji. Zachowanie głównych indeksów w najbliższych miesiącach będzie odzwierciedlać przekonanie inwestorów o kondycji gospodarki. Jeżeli indeksy będą spadać mimo obniżki, będzie to oznaczać, że uczestnicy obrotu są przekonani o nadejściu recesji. To z kolei może wzmocnić poziom oczekiwań i w końcu zaowocować potężnymi stratami na portfelach inwestycyjnych. Z drugiej strony, jeżeli obniżka wywoła falę wzrostów, będzie to oznaczać, że inwestorzy nie tracą wiary w kierunek rozwoju procesów gospodarczych, a zagrożenie dekoniunkturą zostanie oddalone na dłuższy czas.Poważnym czynnikiem ryzyka okazuje się uporczywe stanowisko organizacji OPEC w kwestii cen ropy naftowej. Ceny ropy spadły do 25 USD za baryłkę, wyraźnie poniżej poziomu obserwowanego jesienią ubiegłego roku. Wywołało to reakcję niezadowolenia niektórych państw-eksporterów, które domagają się ograniczenia wydobycia. Zmniejszenie podaży prowadzi nieuchronnie do wzrostu cen na światowych rynkach surowcowych, a to z kolei jest jednym z ważniejszych czynników inflacjogennych. Oprócz tego, w ślad za decyzją FED nie poszły inne banki centralne państw rozwiniętych (zwłaszcza EBC). Powoduje to, że strumień kapitału w amerykańskie instrumenty wolne od ryzyka może nie płynąć tak ochoczo jak do tej pory. Splot wymienionych czynników powoduje, że pierwsze półrocze tego roku okaże się prawdopodobnie mniej udane niż następne.JaponiaOd wiosny 2000 roku Nikkei 225 usilnie poszukuje swojego dna. Przez pewien czas wydawało się, że takim poziomem, zatrzymującym przecenę japońskich akcji, może być wieloletnie wsparcie na wysokości 14 200?14 300 pkt. Niestety, presja strony podażowej okazała się zbyt silna i indeks znajduje się powyżej ostatniej linii obrony (12 800?13 100 pkt.). Mimo poprawy wyników przez korporacje z Kraju Kwitnącej Wiśni oraz wzrostu rozporządzalnych dochodów gospodarstw domowych, gospodarka japońska wciąż znajduje się pod ciężarem zadłużenia finansów publicznych. Mało tego, rząd ogłosił niedawno plany emisji w latach 2001?2002 obligacji na łączną kwotę 800 mld USD. Krótkoterminowo korzystny wpływ na zachowanie Nikkei może mieć obniżka stóp procentowych dokonana po drugiej stronie Oceanu Spokojnego. Wskutek niej zwiększa się atrakcyjność japońskiego eksportu, co może mieć korzystny wpływ na wyniki finansowe producentów samochodów i sprzętu elektronicznego. Rzeczywistość zdaje się nie potwierdzać tego wpływu, ponieważ od chwili ogłoszenia redukcji stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych Nikkei kontynuuje trend boczny.Z punktu widzenia analizy technicznej, oznaką powrotu ożywienia na giełdę tokijską będzie pokonanie poziomu 14 100 pkt. (luka bessy z 20 grudnia 2000). Przed bardziej zdecydowanymi spadkami chroni strefa wsparcia na poziomie 13 500?13 600 pkt. (luka hossy z 25 grudnia ubiegłego roku).

Marcin T. Kuchciakanalityk Parkietu