W środę rano za dolara trzeba było zapłacić 4,088 złotego, a więc o pół grosza mniej niż we wtorek na zamknięciu rynku. Osiągnęliśmy 7,85% powyżej parytetu. To wzmocnienie było oczywiście kontynuacją przedwczorajszego trendu i wynikało z zainteresowania obligacjami skarbowymi.

Powoli, ale systematycznie osiągaliśmy coraz niższe poziomy (niższe z punktu widzenia wartości złotego) i krótko przed południem dotarliśmy do 4,11. Było 7,5% powyżej parytetu, a więc w dalszym ciągu znacznie wyżej niż przed poniedziałkową publikacją danych. Taki poziom utrzymywał się do wczesnych godzin popołudniowych. Wtedy ponownie wystąpił popyt na polską walutę (osiągnęliśmy 7,7% powyżej parytetu), ale ponieważ jednocześnie straciło euro, złoty paradoksalnie osłabił się stosunku do USD. Waluta amerykańska ceniona była na 4,12 złotego. Pod koniec notowań dotarliśmy do 4,13 podążając za słabnącą walutą europejską.Rynek eurodolara oczekiwał na informacje z USA. W związku z tym do popołudnia panował spokój. Byliśmy w okolicach 0,9390. Dopiero o 14.30 (wtedy poznaliśmy pierwsze dane) nastąpiły większe zmiany. Informacje o inflacji i płacach realnych wskazywały na to, że wprawdzie w dalszym ciągu istnieją czynniki wzrostu inflacji w gospodarce, ale nie są one tak silne, jak sądzono. Inwestorzy zaczęli sprzedawać amerykańskie papiery skarbowe (można było zaobserwować wyraźny spadek cen). Nie pozbywano się jednak waluty amerykańskiej, mało tego, zaczęła ona zyskiwać. W ciągu kilku minut dotarliśmy do 0,9340. Spodziewano się dobrych danych o produkcji, co zachęciłoby do kupowania akcji amerykańskich przedsiębiorstw (część uczestników rynku i tak szykowała się do inwestycji giełdowych po informacji o świetnych wynikach finansowych Intela). O 15.15 okazało się, że wcale nie są one dobre, spadek produkcji jest większy niż oczekiwania (0,6% wobec 0,5%). Odżyły więc spekulacje o możliwości obniżenia stóp procentowych. Euro przestało tracić i ustabilizowało się na poziomie 0,9330. Ale po godzinie znowu przeważyła sprzedaż wspólnej waluty. Inwestorzy zdecydowali się bowiem na kupowanie akcji (indeksy amerykańskich giełd zaczynały bardzo optymistycznie). Kończyliśmy na 0,93.Początek dnia na rynku polskich papierów skarbowych to przewaga popytu. Obserwowaliśmy więc, podobnie jak na rynku złotego, kontynuację wcześniejszego trendu. Oferty kupna zostały jednak dość szybko wyczerpane. Ponieważ jednocześnie część inwestorów chciała zrealizować zyski spekulacyjne wypracowane w ostatnich dniach, doszło do korekty. Pięciolatkę można było kupić po 86,40 zł, 25 groszy taniej niż rano.Dzisiaj poznamy informacje o produkcji przemysłowej i o inflacji. Ponieważ zostaną one opublikowane późnym popołudniem, większych reakcji powinniśmy się spodziewać jutro.