Czy 67-letni Sanford Weill zrezygnuje z kierowania Citigroup?

W lutym 2000 r. światowe rynki finansowe obiegła informacja, że Sanford ?Sandy? Weill, szef największej amerykańskiej instytucji finansowej Citigroup, nosi się z zamiarem rezygnacji i do początku 2002 r. zamierza znaleźć swojego następcę.

Poinformował on o tym osobiście radę nadzorczą firmy. Od tej pory, obecnie 67-letni, szef tej potężnej firmy z USA nabrał jednak wody w usta i ani razu konkretnie nie wypowiedział się w tej kwestii. Dziennik ?The Wall Street Journal Europe? utrzymuje, że oznacza to, iż Sandy Weill wcale nie zamierza zrezygnować przez najbliższe trzy lata lub nawet dłużej. Argumentuje przy tym, że ostatnie posunięcia szefa Citigroup świadczą raczej o tym, że stara się jeszcze umocnić swoją pozycję, niż szukać następcy i powoli wprowadzać go w tajniki zarządzania tak potężną instytucją finansową.Sanford Weill w ubiegłym miesiącu zdecydował m.in. o mianowaniu dwóch długoletnich pracowników firmy ? Charlesa Prince'a (51 lat) związanego z Citicorp i Jaya Fishmana (48 lat) z Travelers ? na stanowiska dyrektorów finansowych, argumentując, że w razie gdyby on nie mógł pokierować firmą, przejmą oni czasowo jego obowiązki. Charles Prince, który jest bardzo bliskim współpracownikiem Weilla, nie ukrywa przy tym, że liczy, iż jego obecny szef będzie pracował przynajmniej jeszcze przez 3 lata. Według ?The Wall Street Journal? grudniowa decyzja personalna Sandy Weilla może usatysfakcjonować domagającą się zmian radę nadzorczą i przestanie ona naciskać, aby w 2002 r. nastąpiła zmiana na stanowisku prezesa i dyrektora generalnego.Pozostanie Sandy Weilla z pewnością też mogłoby ucieszyć inwestorów posiadających akcje Citigroup. Cieszy się on dużym zaufaniem graczy giełdowych, a na jego korzyść przemawiają przede wszystkim wyniki kierowanej przez niego instytucji. Citigroup, która powstała w 1998 r. z połączenia Citicorp i Travelers, w 2000 r. osiągnęła rekordowy zysk w wysokości 13,52 mld USD, o 20% wyższy niż rok wcześniej. Bardzo dobrze spółce wiodło się na giełdzie. Zysk z inwestycji w akcje Citigroup w ub.r. był zdecydowanie wyższy niż z lokaty środków w papiery jakiejkolwiek innej renomowanej instytucji finansowej z USA czy zwyżka wskaźnika Dow Jones Industrial Average.Mimo przesłanek, że w 2002 r. może nie dojść do zmiany na stanowisku szefa Citigroup, na Wall Street trwają nieustające spekulacje, kto mógłby zastąpić Sandy Weilla. Największe szanse daje się 51-letniemu Thomasowi Jonesowi, obecnie dyrektorowi w Citigroup, nadzorującemu zarządzanie aktywami i private banking. Wysoko w rankingu stoi też Victor Menezes (również 51 lat), odpowiedzialny teraz w firmie za działalność na emerging markets. Na jego korzyść przemawia wieloletni staż pracy w Citicorp. Wśród kandydatów wymienia się również obecnego wiceprezesa Derycka Maughana (53 lata), wspomnianego już Jaya Fishmana, Roberta Willumstada (55 lat), kierującego w firmie bankową działalnością detaliczną, oraz głównego dyrektora finansowego Todda Thomsona, który jednak ze względu na dość młody wiek ? 39 lat, ma ? zdaniem obserwatorów ? niewielkie szanse. W ostatnich dniach ? według osób znających realia firmy ? coraz większym zaufaniem Weilla cieszy się też 53-letni Michael Carpenter, nadzorujący globalną działalność inwestycyjną i korporacyjną Citigroup.Istnieje również inny scenariusz. Niektórzy spekulują, że Sandy Weill, który znany jest z zaskakujących decyzji podejmowanych często na podstawie jego własnego instynktu, może zdecydować się na zacieśnienie więzów z American Express (w latach 80. pełnił on tam funkcję prezesa). Ewentualna fuzja nie jest niemożliwa, zważywszy na to, że usługi Citigroup i American Express na rynkach finansowych są komplementarne i znakomicie mogłyby się uzupełniać. W takich okolicznościach sukcesję po Sandy Weillu mógłby przejąć jego przyjaciel, 49-letni dyrektor generalny American Express ? Keneth Chenault.

ŁUKASZ KORYCKI