Kilka ubiegłorocznych przypadków dziwacznego traktowania kluczowych pracowników instytucji branży finansowej świadczy o tym, iż ?nasze? firmy nie do końca zdają sobie sprawęz atutów właściwego postępowania wobec swoich głównych aktywów? czyli ludzi właśnie.
Nazwiska mówią same za siebie. Larry Weissman to mądry facet. John Goode jest po prostu dobry. A Richie Freeman? Cóż, wolny może być tylko człowiek bogaty. Czytelnicy konkurencyjnego (potencjalnie, bo publikowanego w Stanach, gdzie jeszcze nas nie ma...) w stosunku do PARKIETU magazynu ?Barron?s? mieli okazję podziwiać bardzo efektowną kampanię reklamową funduszy inwestycyjnych należących do Smith Barney (z citigroup). Ostatnio ?Barron?s? opublikował kolejną, tym razem ?zbiorczą?, reklamę wspomnianej instytucji, wiążącą wcześniejsze ?indywidualne? akty promocyjne. Trzech wymienionych wcześniej facetów uśmiecha się ze wspólnego zdjęcia, opatrzonego bijącym w oczy stwierdzeniem, iż Smith Barney ma aż trzech takich ?killerów?. Wszystko to okraszone dodatkowo wynikami zarządzania z ostatnich... 10 lat! I to wynikami, których może pozazdrościć nasz o wiele młodszy sektor asset management.Do czego zmierzam tym pokrętnym wywodem? Otóż mamy trzech konkretnych facetów, polecających swoje usługi. Trzy konkretne twarze. Personalizacja totalna. Powierzam pieniądze nie tyle posągowej instytucji pt. ?Smith Barney?, ale ludziom, których znam, no, przynajmniej z reklam. Wiem, co osiągnęli. Wiem, jak wyglądają. To ich zasługą będzie moja fortuna. I to ich będę mógł winić za niepowodzenia. Cóż za komfortowa sytuacja!A dlaczego o tym mówię? Bo, choćby przy okazji pierwszego wyboru analityka roku przez PARKIET, mogliśmy się przekonać, że ?personalizacja? usług finansowych w naszym światku ma naprawdę wielu przeciwników. Instytucje finansowe bronią się rękami i nogami przed ?przesadną? promocją swoich czołowych pracowników. No bo cóż by to był za skandal, żeby taki np. zarządzający funduszami był bardziej znany od ?prezesa? Oczywiście, taka ?personalizacja? firm ma również istotną wadę ? kiedy ów promowany przez długi czas spec odchodzi, w skrajnie pesymistycznym scenariuszu może to postawić pod znakiem zapytania los firmowanego jego twarzą i nazwiskiem produktu. Ale cała sztuka polega na tym, by firma postępowała z ludźmi tak, by czuli się zobowiązani do lojalności wobec niej. To szalenie trudne, ale możliwe. Kilka ubiegłorocznych przypadków dziwacznego traktowania kluczowych pracowników instytucji branży finansowej świadczy o tym, iż ?nasze? firmy nie do końca zdają sobie sprawę z atutów właściwego postępowania wobec swoich głównych aktywów ? czyli ludzi właśnie.Sukces firmy to sukces pracownika ? ten slogan trzeba odwrócić. Sukces pracownika to sukces firmy. Jeśli potrafi ona nie oberwać skrzydeł kluczowym dla niej ludziom ? to już wielki sukces. Okazuje się jednak, że w polskich warunkach to marzenie ściętej głowy. Interesy ?świecznika? biorą górę. Zbyt śmiałe projekty i zbyt inteligentnych ludzi lepiej profilaktycznie ?przydusić?, by nie zaćmili sławy ?góry?. I to nawet kosztem realnych wyników. Najciekawsze, że na to wszystko godzą się właściciele. Czyżby też obawiali się o własną pozycję?