Głowa do góry. Dobre czasy dla hodowców spółek i producentów łopat dopiero przed nami. Oczywiście, czasy będą dobre tylko dla wytrawnych hodowców i dostawców łopat wysokiej jakości.

Pierwszy obrazek jest niemal idylliczny. Grupka młodych e-?japiszonów? rozprawia o nowych projektach internetowych. Gdzieś w tle baner świadczący, iż jesteśmy na kolejnym modnym, wtorkowym spotkaniu z cyklu ?First Tuesday?. Niestety, kontekst już taki wesoły wcale nie jest. Zdjęcie to posłużyło bowiem niedawno tygodnikowi ?Business Week? do raczej gorzkiej refleksji o otrzeźwieniu w branży internetowej.Drugi obrazek jest znacznie bardziej sugestywny. Na okładce niemieckiego magazynu giełdowego ?Börse Online? tylko dwa elementy ? stos paczek banknotów, a tuż obok ? ich strzępy po przejściu przez niszczarkę. W ten sposób reklamowana jest analiza wykorzystania nowych emisji...Chciwość i wiara w cuda napędziła kapitału wielu dotcomom, które w fantastycznym tempie wydały je, sprawiając zresztą wiele frajdy tym, którzy zachowali trzeźwość umysłu i dostarczali ?łopaty?, niezbędne w każdej gorączce złota (także wirtualnego). Z opublikowanego przez ?Business Week? zestawienia wynika, że w ciągu dwóch lat (1999?2000) w samej tylko Europie fundusze venture capital zmobilizowały na nowe projekty technologiczne 40 mld dolarów, czyli tyle, ile w ciągu całej poprzedniej dekady.O tym, że klimat dla internetu uległ ochłodzeniu, wiedzą wszyscy. I część branży odczuwa to boleśnie. Paradoksalnie to, że rynek otrzeźwiał i wykazuje coraz mniej chęci do finansowania bzdurnych projektów, może okazać się pozytywne. Dla kogo? Dla tych, którzy prezentują coś innego niż ?pijarowo?-marketingowe wizje szalonego rozwoju, połączonego z kosmicznymi wydatkami ? głównie na biura, sprzęt, samochody i kampanie reklamowe. Zaczyna się liczyć produkt, a nie tylko jego oprawa (choć nikt nie zaprzecza, że to także istotne). A inwestorzy, którzy mają całą zabawę sfinansować, zaczynają liczyć. Koszty, przychody... Procedura niby banalna, ale w ubiegłym roku jednak zbyt często zaniedbywana.Wbrew pozorom zakupy jednak trwają. Tyle że do gry dopiero teraz zaczynają wchodzić wytrawni gracze. Ci, którzy spokojnie przeczekali ubiegłoroczną gorączkę złota i teraz mogą przebierać na wyprzedaży przecenionych, czasem bardzo ostro, projektów.Mamy zielone światło na inwestycje kapitałowe. Ale warunek pozostaje niezmienny ? dobry biznesplan ? przyznaje w prywatnej rozmowie szef polskiego ramienia jednej z najbardziej znanych firm z branży TMT. W zeszłym roku ten wielki koncern praktycznie zignorował internetowe szaleństwo, nie uczestnicząc w kapitałowych licytacjach.Wchodzimy w nowy projekt ? chwali się znajomy szef zagranicznego funduszu venture capital. Inwestycja była rozważana od lata ub.r. Fundusz poczekał jednak, aż upatrzona firma, ewidentnie zbyt drogo zarządzana, praktycznie wykrwawi się kompletnie, by w ostatnim momencie przyjść ?z braterską pomocą?. Interesuje ich produkt, ale już nie ludzie, którzy pozwolili na szastanie pieniędzmi. Już teraz nowy inwestor kompletuje nową kadrę. Dla starej ? zabawa się kończy. Nowi ludzie będą jednak bardzo dokładnie kontrolowani.Swoje projekty hodują także inne fundusze czy inkubatory. Ubiegłoroczne doświadczenia sprawiają, że podstawowym pytaniem inwestorów do pomysłodawców staje się znów zupełnie racjonalne ?i co my z tego będziemy mieli??.Łatwe pieniądze w internecie to już przeszłość. Ale głowa do góry. Dobre czasy dla hodowców spółek i producentów łopat dopiero przed nami. Oczywiście, czasy będą dobre tylko dla wytrawnych hodowców i dostawców łopat wysokiej jakości. A koniunktura ? w całej gospodarce (dzielonej naprawdę niesłusznie na ?nową? i ?starą?) będzie, niestety, zależała nie tylko od inwencji samych przedsiębiorców. Bo tym razem to ze Stanów wieje chłodem. Jak zwykle więc cała nadzieja w Greenspanie. [email protected]