Rozdrobnienie transakcji, dominacja ciągłych i za chwilę nowe zlecenia

Nowy system obrotu giełdowego już w ciągu pierwszych dni funkcjonowania spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem. A każda kolejna sesja utwierdza uczestników rynku kapitałowego w przekonaniu, że był to prawdziwy przełom dla warszawskiej giełdy. ? Określenie ?w czasie rzeczywistym? wreszcie nabrało właściwego znaczenia. Trudno wskazać coś, co należałoby zmienić ? to najczęściej spotykane opinie, jakie można usłyszeć na temat Warsetu od brokerów. Uwieńczenie rewolucji, jaką wprowadził nowy system ? w postaci nowego typu zleceń, nastąpi jednak już po 2000 sesji giełdowej.

Nowe zlecenia tuż, tużSystem nie został jeszcze sprawdzony w całości. Nastąpi to wraz z uruchomieniem nowego rodzaju zleceń 16 lutego 2001 roku. Ale biorąc pod uwagę dotychczasowe działanie Warsetu można oczekiwać, że również ten ostatni element sprawdzi się bez zarzutu. A sprawa jest niebagatelna, według licznych opinii nowe zlecenia zrewolucjonizują sposoby inwestowania na GPW.Powszechnie oczekuje się, iż z nowych dyspozycji korzystać będą głównie najaktywniejsi inwestorzy. To oni bowiem najbardziej tęsknią za możliwością składania zleceń z minimalną wielkością wykonania, limitem aktywacji, bądź wielkością ujawnianą. Co ciekawe, nie każdy podmiot maklerski zobowiązany jest to wprowadzenia nowelizacji. Giełda nie ma jednak żadnych sygnałów, by któryś z brokerów nie chciał ich udostępnić inwestorom, i chyba wszyscy zdecydują się wprowadzić nowe dyspozycje od początku. ? Dla brokerów jest to po prostu sprawa na tyle poważna od strony jakości prowadzonego biznesu, że trudno sobie wyobrazić, by ktoś zaryzykował taką stratę w oczach swoich klientów ? ocenia Wiesław Rozłucki, prezes GPW.Rynek pod wielkim wpływemWprowadzenie systemu Warset zasadniczo wpłynęło na sposób prowadzenia handlu. Zlikwidowano bloki transakcyjne dla papierów notowanych w systemie ciągłym oraz dokonano nowego podziału na spółki notowane przez cały dzień trwania sesji jak i te zaliczane do dwóch lub jednego fixingu.Pierwsze zjawisko ma swoje dobre i złe strony. Przede wszystkim sprowadzenie jednostki transakcyjnej do pojedynczych walorów pozwoliło na uczestnictwo w notowaniach ciągłych drobnym inwestorom. Dla nich przestała być już barierą minimalna wartość transakcji na poziomie kilku tysięcy złotych i teraz mogą handlować w każdej fazie sesji. Niestety dopuszczenie ?drobnicy? miało i negatywny wymiar. Spadła przeciętna wartość zawieranych transakcji, co automatycznie przełożyło się na wyższe koszty operacyjne. Duże zlecenia, podzielone po drugiej stronie rynku na kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt mniejszych części spowodowało konieczność wnoszenia opłaty na rzecz KDPW od każdej przeprowadzonej transakcji. Szczególnie widoczne było to przy handlu akcjami NFI, gdzie w składzie akcjonariatu znajdowało się wielu drobnych ciułaczy. Na szczęście dla inwestorów oraz brokerów, Depozyt zdecydował obniżyć podstawową opłatę z 2,9 zł do 1,9 zł. Według jego symulacji pozwoli to utrzymać koszty ponoszone przez rynek na nie wyższym niż dotychczas poziomie.Druga nowelizacja, czyli podział spółek na ?ciągłe? i fixingowe?, przyniósł zdecydowane zmiany w znaczeniu poszczególnych części sesji. O ile niegdyś proporcje były mniej więcej równe, to obecnie na ciągłych realizowane jest aż 99% handlu. Nic też dziwnego, iż szybko podniosły się głosy nawołujące do przeniesienia wszystkich spółek do ciągłych zarówno ze strony akcjonariuszy jak i samych spółek niezadowolonych z marginalizacji ich znaczenia.I chociaż wszyscy zgadzają się z opinią, iż malejący obrót nikomu nie służy, nie ma na poprawienie tego stanu uniwersalnej recepty. Niektórzy uważają, iż mówienie już teraz, po zaledwie kilkunastu tygodniach doświadczeń, że likwidacja któregoś z fixingów przyniesie zwiększenie obrotów, to czyste teoretyzowanie. Inne opinie głoszą, że lepiej nic nie zmieniać lub przynajmniej poczekać.W tej sytuacji pod silną presją znalazł się zarząd Władze GPW wskazują jednak ? powołując się na przykład Łotwy ? że drastyczne kroki przynoszą więcej szkody niż pożytku. Tam bowiem przeniesienie do notowań ciągłych mało płynnych papierów pogłębiło marazm. Jak na razie dyskusję przerwał Piotr Szeliga, wiceprezes GPW, stwierdzając, iż giełda wstrzyma się z dokonywaniem gwałtownych zmian. Jego zdaniem, pierwsze refleksje mogą być po prostu zbyt pochopne. ? Być może rynek jeszcze nie oswoił się z nową organizacją obrotu na parkiecie. Na wnioski poczekajmy przynajmniej jeszcze jeden miesiąc ? wyjaśnia Piotr Szeliga.

Adam Mielczarek