Zwolnienie podatkowe, czyli dostępne dla wszystkich zainteresowanych, bez określania daty końcowej jego funkcjonowania, byłoby naprawdę impulsem rozwoju rynku.Tymczasem, w atmosferze ogólnonarodowej histerii antygiełdowej, wylano dziecko z kąpielą.

Ministerstwo Finansów zachęca do wchodzenia na rynek publiczny. Akcje niepubliczne bez podatku ? pisaliśmy 17 października po wspólnej konferencji prasowej ministra Jarosława Bauca, przewodniczącego KPWiG Jacka Sochy i Wiesława Rozłuckiego, prezesa GPW. O konferencji pisaliśmy w dobrej wierze, bo spotkanie owo wydawało się ?nowym otwarciem? i szansą na zachęcenie nowych emitentów do wyboru rynku publicznego jako miejsca pozyskiwania kapitału. Tak prezentowany pomysł wydawał się atrakcyjny. Ale wyszło raczej żenująco. Bo jak się okazało, pisaliśmy o konferencji, która ? zamiast opisu ? zasługiwała raczej na miano nieporozumienia roku. Niestety, sposób, w jaki zmarnowano (może jeszcze nie bezpowrotnie?) szansę na promowanie rynku publicznego urasta do rangi kuriozum.Dość szybko okazało się bowiem, że zwolnienie będzie, ale nie dla wszystkich. Z jego konstrukcji wynikało, że obejmie tylko te firmy, które weszły na parkiet do końca ub.r. Nie wiadomo więc właściwie, jak mogło zachęcić do wchodzenia na giełdę nowych emitentów, skoro skierowane było do ?starych?. Zupełnie niedawno wyliczono, ile, jak zwykle głodny, budżet straciłby na całej operacji. Mniejsza zresztą o owe rachunki. Zrobiła się afera. Posłowie zdecydowali, że przyznaną raptem w listopadzie ub.r. ulgę trzeba odebrać. To, że trwa już rok podatkowy, jakoś im nie przeszkodziło. W atmosferze ogólnonarodowej histerii antygiełdowej wylano dziecko z kąpielą.Zwolnienie z opodatkowania akcjonariuszy tylko niektórych firm można na pewno uznać za pomysł ? delikatnie mówiąc ? niesprawiedliwy. Ale zwolnienie powszechne, czyli dostępne dla wszystkich zainteresowanych, bez określania daty końcowej jego funkcjonowania, byłoby naprawdę impulsem rozwoju rynku. Bo firmy opłacałoby się upubliczniać. Oznaczałoby to także większy ruch w branży finansowej i zwiększenie profitów budżetu z tytułu różnego rodzaju podatków i opłat. Takiego bilansu korzyści i strat ewidentnie zabrakło przy okazji rozważania konstrukcji pechowej ulgi.A tak wyszło na to, że znowu obłowią się wredni spekulanci, zamożni z definicji. I dlatego trzeba im tę możliwość przyblokować. Jakoś nie pomyślano o tym, że w najbliższych latach trzeba zrobić wszystko, by zachęcać ludzi do tworzenia firm. Bo bez tego nie poradzimy sobie z bezrobociem, które osiąga poziomy przerażające. Niech więc ludzie tworzą firmy, niech mają zachętę do ich upubliczniania, niech im się to opłaca. Trudno za element takiej promocji uznać utrącenie koncepcji zwolnienia podatkowego, niezależnie od tego, pod jakim hasłem ją przeprowadzono.Sprawa jest jeszcze w rękach senatorów. Jak jednak przyznał przedstawiciel jednej z kluczowych instytucji rynku kapitałowego, za ulgą gardłować nikt już raczej teraz nie ma ochoty. Atmosfera afery do tego bynajmniej nie zachęca. To bardzo źle, bo ? żeby przeżyć ? rynek musi wywalczyć zwolnienia podatkowe dla długoterminowych inwestycji (a o takich wszak przecież była mowa na październikowej konferencji). Dotyczy to zresztą nie tylko akcji obejmowanych w obrocie niepublicznym. Zapewnienie źródła finansowania dla firm byłoby łatwiejsze, gdyby zwolnienie takie dotyczyło również choćby papierów kupowanych w ofertach publicznych.Niestety, ostatnie wydarzenia wokół rynku kapitałowego są coraz mniej zabawne. Forsowana przez co najmniej dwóch zagranicznych inwestorów bankowych koncepcja ?zaorania? tradycyjnych punktów obsługi klienta i przejęcia zadań brokerskich przez panie z okienek bankowych, jakkolwiek racjonalna z punktu widzenia kosztowego, oznacza groźbę bezrobocia w branży finansowej. Emitentów przybywa opornie. Brokerzy usiłują odbierać sobie nawzajem stosunkowo niewielką grupę aktywnych inwestorów, tocząc wyniszczającą branżę wojnę prowizyjną. Koniunktura jest cokolwiek kapryśna i na razie tylko odstrasza ewentualnych nowych inwestorów. A my sami sobie podstawiamy nogę, partacząc pomysły na wzmocnienie rynku.

[email protected]