Największy na świecie operator sieci hipermarketów w ubiegłym roku zarobił netto 2,27 mld euro, czyli o 58 proc. więcej niż w 2005 roku. Jednak bez zysku ze sprzedaży placówek w Korei Południowej, który wyniósł 412 mln euro, wynik był niższy (1,86 mld euro), a dynamika wyniosła tylko 3,3 proc. Taka też była średnia prognoz w sondażu Bloomberga.
W ubiegłym roku Carrefour miał kłopoty na rynku francuskim, gdzie tracił udziały na rzecz takich konkurentów jak E. Leclerc i Auchan. Rok 2007, jak dotąd, też jest trudny - przyznał wczoraj Jose Luis Duran, dyrektor generalny firmy, która w 29 krajach ma ponad 12 tysięcy placówek.
W spółce, w której do niedawna karty rozdawała rodzina Halleyów, mająca 13 proc. kapitału i 26 proc. głosów na walnym zgromadzeniu, pojawiły się napięcia. Luc Vandevelde, desygnowany przez Halleyów na szefa rady nadzorczej, stracił zaufanie rodziny i we środę opuścił stanowisko. Zbiegło się to z wejściem do akcjonariatu miliardera Bernarda Arnault, który wraz z zaprzyjaźnionym funduszem Colony Capital kontroluje prawie 10 proc. kapitału Carrefoura.
Duran powiedział, że ma wrażenie, iż inwestycja Arnault jest długoterminowa. Jego zdaniem, nie będzie to miało wpływu na bieżącą strategię.
Analitycy mają jednak wątpliwości co do istoty strategii. - Dokąd spółka zmierza, nie wiadomo - komentuje Chris Tinker, analityk ICAP w Londynie. - Przyglądają się Europie Wschodniej i Azji, ale to robią wszyscy - zauważa.