Konkurencji wśród domów maklerskich nie brakuje

Prowizje i opłaty pobierane przez domy maklerskie stają się coraz mniej ważnym czynnikiem w walce o inwestorów indywidualnych.

Aktualizacja: 23.02.2017 03:12 Publikacja: 16.03.2007 07:52

Brokerzy w większym stopniu starają się konkurować usługami i ich dostępnością

Prowizje nie budzą już tak dużych emocji wśród inwestorów indywidualnych jak było to jeszcze 3-4 lata temu. Nie dość, że zmalały one od tamtej pory (szczególnie na rynku terminowym, gdzie za standard w internecie uznaje się powoli 9 zł), to na rynku cały czas trwa hossa. O zyski jest więc łatwiej niż kiedyś, dzięki czemu kwestia kosztów transakcyjnych spadła na dalszy plan. Ważniejsze stają się same usługi i ich standard.

Maklerzy doradzą

Szefowie domów maklerskich zwracają od pewnego czasu uwagę na rosnącą rolę maklerów. Wielu inwestorów oczekuje pomocy z ich strony, a sami maklerzy w końcu mogą im ją zaoferować (zmiany w prawie, które weszły w życie kilkanaście miesięcy temu, umożliwiły maklerom oferowanie usług doradczych). Inwestorzy, którzy oczekują takiego wsparcia, wybierając brokera powinni więc zwrócić uwagę na liczbę maklerów, których zatrudnia. Zbyt mała liczba tych specjalistów może oznaczać kłopoty z dostępnością do nich dla wszystkich zainteresowanych klientów. Jednak nie sama liczba jest w tym przypadku najważniejsza. Warto ją porównać do skali działalności domów maklerskich (np. liczby pełnozakresowych POK-ów, liczby klientów czy generowanych przez nich obrotów). Tylko wtedy będzie można porównywać pod tym względem wszystkie domy maklerskie.

Brokerzy współpracują

z bankami

Domy maklerskie aktywniej zaczynają poszukiwać nowych inwestorów wśród klientów banków ze swoich grup kapitałowych. Nie nastąpiła jeszcze na naszym rynku fala konsolidacji usług brokerskich i bankowych w jednych platformach internetowych, ale mówi się o tym od dłuższego czasu (szczególnie po dużym sukcesie, jaki odniósł mBank po uruchomieniu usługi maklerskiej) i być może już pod koniec tego roku proces ten nabierze tempa. Do tego czasu brokerzy będą natomiast korzystać z placówek bankowych. Kolejne domy maklerskie podpisują umowy ze swoimi bankami i w ich okienkach umożliwiają przynajmniej dopełnienie wszelkich formalności związanych z założeniem rachunku (czy to tradycyjnego, czy internetowego). Mariusz Sadłocha, prezes DM BZ WBK, przyznał w niedawnym wywiadzie dla "Parkietu", że od początku bieżącego roku dzięki takiemu rozwiązaniu jego dom maklerski zyskał ponad 2 tys. nowych klientów, którzy zrealizowali już kilkaset milionów złotych obrotów.

Kuszące IPO

Atrakcyjnym elementem oferty domów maklerskich dla wielu klientów będzie dostępność do pierwotnych ofert publicznych (IPO). Zlecenie w takich ofertach można składać tylko w domach maklerskich, które wprowadzają lub uczestniczą w konsorcjum wprowadzającym daną spółkę na GPW. To oznacza, że inwestorzy, którzy chcieliby być bardzo aktywni na rynku pierwotnym, musieliby poświęcić dużo czasu na dopełnianie formalności w różnych domach maklerskich. Ciekawą ofertę przygotowały dla nich ING Securities oraz Dom Maklerski BOŚ. Klient, podpisując umowę z tymi firmami, może dodatkowo dać im pełnomocnictwo do zapisywania się w jego imieniu na akcje w IPO. Później wystarczy więc, że złoży u swojego brokera odpowiednią dyspozycję w trakcie trwania oferty publicznej i wpłaci pieniądze, a dom maklerski sam, ale w imieniu inwestora wybierze się do brokera realizującego daną emisję, złoży zapis na akcje i dopilnuje, aby trafiły one na rachunek klienta.

Aktywni inwestorzy

mogą negocjować

Porównując prezentowaną przez "Parkiet" ofertę dotyczącą prowizji pobieranych przez firmy pośredniczące w obrocie na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie należy pamiętać o tym, że są to stawki standardowe. Z deklaracji wielu brokerów wynika, że powinny obowiązywać tylko w przypadku nowych lub mało aktywnych klientów. W niektórych firmach już przy miesięcznej wartości obrotów na poziomie 20-30 tys. zł można liczyć na prowizje liniowe. Oczywiście, im obroty są większe, tym opłaty transakcyjne powinny być niższe. Aktywni inwestorzy, którzy rozliczają się według standardowych prowizji, powinni więc bez skrępowania zwrócić się do swojego domu maklerskiego o lepsze warunki. Jeżeli to nie poskutkuje, zawsze mogą zrobić rekonesans w innych firmach. Wiele z nich jest skorych do przyznawania prowizji liniowych lub nawet do negocjowania niższych stawek z nowymi klientami tylko na podstawie obrotów, które inwestor zobowiąże się generować.

Prowizje lepsze od zleceń

niż od transakcji

Analizując koszty transakcyjne warto zwrócić uwagę na minimalną prowizję. W tym przypadku ważniejsze nawet niż sama wysokość tej opłaty jest to, czy pobierana jest ona od zlecenia, czy transakcji. Dla inwestorów zdecydowanie lepiej jest, gdy dom maklerski pobiera ją od zlecenia. Oznacza to, że gdy złożymy zlecenie kupna 100 akcji KGHM (po np. 90 zł za sztukę), to bez względu na to, w ilu transakcjach zostanie ono zrealizowane, prowizja zostanie naliczona od zsumowanej wartości tych transakcji. Zakładając, że zrealizowane zostanie tylko kupno 50 akcji (w 5 transakcjach po 10 sztuk) oraz prowizja wynosi 0,39 proc., ale nie mniej niż 5 zł, to zapłacimy 17,55 zł. Jeżeli natomiast dom maklerski nalicza prowizje od transakcji, to przy takiej samej realizacji zlecenia jak we wcześniejszym przykładzie zapłacimy 25 zł (każda transakcja na 10 sztuk ma wartość 900 zł, 0,39 proc. od tej kwoty to 3,51 zł, ale ponieważ prowizja od transakcji nie może być niższa niż 5 zł, to właśnie tyle trzeba będzie zapłacić za każdą z 5 transakcji).

Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski
Gospodarka
Czy i kiedy RPP wróci do obniżek stóp?
Gospodarka
Złe i dobre wieści przed COP 28