Możliwe, że jeszcze w tym roku obuwnicze Gino Rossi otworzy pierwsze salony firmowe w Australii. Hurtową sprzedaż wyrobów na ten rynek giełdowa spółka prowadzi już od dwóch lat. Na razie obrót nie jest znaczący. W ubiegłym roku słupska firma dostarczyła tam kilka tysięcy par butów.

- Rynek jest bardzo obiecujący - mówi Maciej Fedorowicz, prezes Gino Rossi. Jego zdaniem, poza wysokimi marżami uzyskiwanymi w tym kraju, istotne jest przesunięcie sezonów względem Europy. Chodzi o to, że niesprzedane wyroby z kolekcji np. jesienno-zimowej mogą zostać teraz wysłane na drugą półkulę, gdzie właśnie zaczyna się sezon na takie buty.

Firma obuwnicza utworzyła w Australii spółkę zależną, która będzie zarządzała sprzedażą detaliczną i hurtową. Dotychczas w Australii spółkę reprezentował partner handlowy. - Wycofał się, a ponieważ nie chcieliśmy szukać innego, postanowiliśmy założyć własną firmę - tłumaczy M. Fedorowicz.

Ostatnio Gino Rossi założyło spółkę zależną także w Sankt Petersburgu. Prezes Fedorowicz twierdzi, że wkrótce podobny podmiot zacznie działać również na rynku duńskim. Zarząd spółki ocenia, że w tym roku w kraju i za granicą zostanie otwartych po kilkanaście sklepów (teraz w Polsce jest blisko 90, a za granicą około 20, głównie w Niemczech).

Gino Rossi cały czas przygotowuje się do przejęcia innego podmiotu z branży. - Prowadzimy rozmowy z kilkoma firmami, a ostatnio dodatkowo pojawiły się nowe atrakcyjne propozycje - mówi M. Fedorowicz. Nie chce precyzować, kiedy dojdzie do podpisania porozumienia. Gino Rossi interesuje się przedsiębiorstwami mającymi uzupełniającą do butów ofertę. W skład grupy wchodzi już odzieżowe Simple.