Prawo do eksploatacji kilku pól naftowych zagwarantował Białorusi wenezuelski prezydent Hugo Chavez. Mają one produkować 40 tys. baryłek ropy dziennie, a zatem około 2 milionów ton na rok.
Jak donosi białoruska agencja Belta, Chavez poinformował o zawarciu porozumienia przed dwoma dniami, w czasie gdy wizytę w Caracas składała delegacja z Białorusi. Podpisano także umowy dotyczące wzajemnej wymiany gospodarczej; Wenezuela będzie importować m.in. traktory. Jednak zdecydowanie najważniejsza dla obu stron - choć na razie nie porażająca rozmiarami - będzie współpraca w dziedzinie energetyki.
Porozumienie o zagospodarowaniu złóż ropy to dla Białorusi próba przełamania praktycznie całkowitego uzależnienia od importu paliw z Rosji. Mińsk kupuje od wschodniego sąsiada ponad 350 tys. baryłek dziennie. Od czasu styczniowego sporu o wysokość cen, który odbił się m.in. na dostawach do Polski, tona ropy kosztuje ją 53 dolary. Nie podano, ile Białoruś zapłaci Wenezueli.
Ta z kolei szuka sposobów dywersyfikacji swojego eksportu. Od wielu lat około połowy wszystkich towarów sprzedawanych za granicę trafia do USA. Dominuje oczywiście ropa, w produkcji której Wenezuela zajmuje piąte miejsce na świecie. W tym roku Chavezowi udało się podpisać porozumienia o eksporcie tego surowca do Chin oraz Syrii.