Potwierdziły się spekulacje o dużych redukcjach etatów, szykowanych przez giganta finansowego z USA. Mają one pomóc Citigroup w zmniejszeniu kosztów i przyczynić się do wzrostu notowań akcji.
Zatrudnienie w Citigroup ma spaść o 17 tys. etatów, co stanowi ok. 5 proc. ogólnoświatowej załogi (liczy 337 tys. osób). Ponad połowa cięć (57 proc.) będzie dotyczyć jednostek giganta poza USA. Zamknięte zostaną między innymi nierentowne placówki w Europie Zachodniej.
Ponadto Citigroup przeniesie część stanowisk pracy w miejsca o niższych kosztach płacy. Skorzysta na tym Polska. Jak zapowiedział dyrektor operacyjny Citigroup Robert Druskin, trafią tu niektóre stanowiska likwidowane w Wielkiej Brytanii. W naszym kraju do Citigroup należy Bank Handlowy, który zatrudnia obecnie nieco ponad 5,5 tys. osób.
W ciągu trzech lat koszty Citigroup mają spaść o 4,6 miliarda dolarów. To może pomóc notowaniom papierów korporacji. Jej szef Charles Prince w ostatnich latach często był krytykowany za to, że nie panuje nad kosztami, a akcje Citigroup drożeją znacznie wolniej niż największych rywali - Bank of America czy JP Morgan. Wczoraj zyskały 1 proc.
Bloomberg