Obroty na polskim rynku obligacji są dziś znacząco niższe niż jeszcze kilka miesięcy temu - alarmują dilerzy. Ich zdaniem, z rynku prawie całkowicie zniknęli aktywni inwestorzy, zwłaszcza zagraniczni. Popyt na polskie papiery co prawda zapewniają cały czas fundusze inwestycyjne, te jednak zwykle raz kupują obligacje i potem trzymają je w portfelach aż do wykupu.
- Ruch cen na naszym rynku jest niewielki w stosunku do tego, co można osiągnąć w innych krajach. Rok temu rentowność zmieniała się w ciągu dnia o 10-15 pkt bazowych, dziś są to zaledwie 2-3 punkty - mówi Sebastian Włodarczyk, diler z Banku Handlowego.
Dlatego zagraniczni inwestorzy nie są zainteresowani Polską. Jak się okazuje, zniechęca ich to, że finanse państwa są w niezłym stanie, a sytuacja polityczna stosunkowo stabilna (do tarć w koalicji rynek już się przyzwyczaił). Nawet oczekiwane podwyżki stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej nie wzbudzają większych emocji wśród graczy, gdyż są już uwzględnione w cenach obligacji.
Według dilerów, przy obecnym poziomie płynności kilkaset milionów złotych wystarczy, aby podbić ceny obligacji.