Walory wrocławskiej spółki są najdroższe w historii. W trakcie piątkowej sesji ich cena rosła o ponad 6 proc. Na zamknięciu za akcję TIM-u płacono 45,2 zł, po wzroście o 1,3 proc. Rynek docenił dobre wyniki TIM-u za I kwartał. Firma zarobiła na czysto 5,9 mln zł. To o ponad 55 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Przychody wyniosły 102,8 mln zł i były o 68,8 proc. wyższe niż rok wcześniej. - Mamy świetne wyniki - komentuje Krzysztof Folta, prezes TIM-u.

Po rezultatach dwóch pierwszych miesięcy tego roku wrocławska spółka podniosła prognozy tegorocznych przychodów. Mają wynieść 570 mln zł, zamiast wcześniej prognozowanych 550 mln zł. Plany zysku operacyjnego i wyniku finansowego netto pozostały bez zmian (odpowiednio: 50 mln zł i 40 mln zł). Prawdopodobnie ta korekta nie była ostatnią w tym roku. - Nie wykluczam podniesienia tegorocznych prognoz - potwierdza prezes Folta.

Działalność TIM-u charakteryzuje się sezonowością. Najlepsze wyniki spółka notuje w III i IV kwartale - w sumie sprzedaż realizowana w drugiej połowie roku stanowi średnio 60 proc. rocznych obrotów.

TIM, z ponad 8-proc. udziałem w rynku, jest już liderem w branży dystrybucji elektrotechniki. Do 2010 roku zamierza mieć 20 proc. udziałów w rynku. Pieniądze na ekspansję TIM już ma - w marcu przeprowadził ofertę z prawem poboru. Sprzedał blisko 3,06 mln akcji po 30 zł. Pozyskane z giełdy ponad 91,7 mln zł spółka przeznaczy na budowę dwóch centrów dystrybucyjnych - w Siechnicach i Toruniu.