Rada Dyrektorów Banku Światowego zastanawiała się wczoraj nad możliwymi scenariuszami odwołania prezesa Paula Wolfowitza, oskarżanego o protegowanie swojej długoletniej przyjaciółki Shahy Rizy. Przedstawiciel USA w Radzie Eli Whitney Debevoise prowadziła nieoficjalne rozmowy z innymi dyrektorami o warunkach odejścia szefa BŚ.
W środę okazało się bowiem, że P. Wolfowitz nie zamierza odejść w niesławie. Tak przynajmniej można rozumieć lakoniczną wypowiedź jego prawnika Roberta Bennetta. - Nie zamierza rezygnować z tego powodu - powiedział Bennett. Szef BŚ nie zgadza się z treścią ujawnionego w poniedziałek raportu w sprawie awansu Shahy Rizy. Sześciu dyrektorów, którzy zajęli się sprawą, stwierdziło, że P. Wofowitz naruszył normy etyczne Banku. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Amerykanie starają się doprowadzić to tego, by Rada Dyrektorów stwierdziła przy dymisji, że prezes działał w dobrej wierze. Nie wiadomo jednak, czy zgodzą się na to kraje europejskie. - Bank nie powinien się tyle zajmować własnymi sprawami. Dlatego P. Wolfowitz powinien odejść - stwierdził wczoraj minister finansów Słowenii Andrej Bajuk.
Europie raczej nie uda się doprowadzić do rezygnacji z niepisanej zasady, że prezesem BŚ jest zawsze obywatel USA. Na giełdzie nazwisk następcy pojawiają się sami Amerykanie: Paul A. Volcker (były szef Rezerwy Federalnej), Robert B. Zoellick (były zastępca sekretarza stanu USA) czy Douglas A. Warner (były szef JPMorganChase).
Bloomberg, Reuters, NYTIMES