Już drugi dzień z rzędu zarówno złoty, jak i polskie obligacje cieszyły się relatywnie dużym popytem w porównaniu z innymi krajami regionu oraz rynkami bazowymi. Spread na 5-letnich swapach osiągnął kolejne lokalne minimum na poziomie 69,8 punktów bazowych powyżej odpowiadających stóp euro, czyli na poziomie najniższym od 19 stycznia. Również złoty był najlepiej zachowującą się walutą regionu, w przeciwieństwie do słowackiej korony, która ustaliła najsłabszy poziom w tym miesiącu. Oba zjawiska są konsekwencją doskonałej sytuacji budżetu państwa, którego przychody biją wszelkie możliwe prognozy, oraz ciągle relatywnie słabej presji inflacyjnej. Poranne komentarze szefa NBP Sławomira Skrzypka oraz członka RPP Jana Czekaja brzmiały wystarczająco "gołębio", by odsunąć oczekiwania podwyżki stóp procentowych o kolejne 2-3 miesiące - w rezultacie dochodowości spadły o 1-2 punkty bazowe.
Następny tydzień zapowiada się niezwykle ciekawie, głównie za sprawą danych makroekonomicznych: produkcji przemysłowej, inflacji bazowej oraz sprzedaży detalicznej. Moim zdaniem członkowie RPP skoncentrują się na inflacji bazowej oraz cenach produkcji sprzedanej.