Chiński indeks CSI 300 po raz pierwszy w dziejach przekroczył barierę 4000 pkt. Żadne ostrzeżenia przed bliskim pęknięciem bańki nie powstrzymują nowych inwestorów przed wchodzeniem na rynek.
Wczoraj 11 spółek wchodzących w skład indeksu odnotowało maksymalnie dopuszczalne 10-proc. wzrosty. Na rynek nieustannie napływają olbrzymie ilości nowych pieniędzy i to jedyny powód zwyżek, w wyniku których indeks od początku roku podwoił swoją wartość.
W miniony czwartek otworzono w Chinach 362 719 rachunków inwestycyjnych i był to piąty kolejny dzień, w którym powstało ponad 300 tys. rachunków. W tym roku powstało ich już 20,9 mln, cztery razy więcej niż w całym zeszłym.
Chiński minister oświaty ostrzegł studentów, by nie angażowali się w handel akcjami, bo mogą nie dać sobie rady ze stratami, jeśli inwestycje okażą się niewypałem. Były szef Fed Alan Greenspan przyłączył się w zeszłym tygodniu do ostrzeżeń prezesa chińskiego banku centralnego i najbogatszego Azjaty Li Ka-shinga, że kursy akcji w Szanghaju i Shenzhen są zawyżone i w każdej chwili ta bańka może pęknąć. Nazajutrz po komentarzu Greenspana indeks CSI 300 spadł o 0,5 proc., ale już następnego dnia wyrównał tę stratę z nawiązką, odnotowując wzrost o 1,7 proc. Ten tydzień CSI 300 zaczął od zwyżki o 2,2 proc. do 4072,58 punktu.
Chińska komisja papierów wartościowych w zeszłym tygodniu nakazała biurom maklerskim zbieranie od inwestorów otwierających rachunki inwestycyjne pisemnych oświadczeń, że są świadomi ryzyka. Ciągły wzrost kursów mimo ostrzeżeń i podniesienia stóp procentowych zwiększa obawy, że władze podejmą kroki administracyjne w celu schłodzenia giełdowej koniunktury.