Zaplanowana na wczoraj sprzedaż 1 proc. akcji Ukrtelekomu na Ukraińskiej Fondowej Birży (UFB) nie odbyła się. Powód? Nikt nie złożył zlecenia na kupno akcji spółki, kontrolującej 70 proc. rynku telekomunikacyjnego. Zdaniem ekspertów, inwestorów odstraszyło zamieszanie, jakie jest związane z prywatyzacją spółki. 1 proc. firmy miał być sprzedany już tydzień temu, ale przeszkodził w tym wniosek organizacji Dotrin 2002. W efekcie wprowadzenie koncernu na UFB zostało przełożone o tydzień. Jednak zgodnie z ukraińskim ustawodawstwem prywatyzacja powinna być ogłoszona 30 dni przed sprzedażą podmiotu. Wczoraj istniało więc niebezpieczeństwo, że potencjalni nabywcy akcji Ukrtelekomu mogą być potem ich pozbawieni.
Obecnie ok. 7 proc. spółki jest w obrocie w formie akcji na kijowskiej giełdzie PFTS i kwitów depozytowych we Frankfurcie. Reszta należy do państwa. Analitycy uważają, że niejasny sposób sprzedaży spółki może wpłynąć na spadek jej wartośći. Zgodnie z przyjętą strategią 5 proc. udziałów koncernu ma trafić na ukraińskie parkiety. Z kolei 37,8 proc. wprowadzone zostanie na zagraniczną giełdę, ale do tej pory nie wiadomo, jaką. W sumie ze sprzedaży tych pakietów rząd zamierza otrzymać 2 mldUSD.