Warszawski parkiet podążył śladem giełd amerykańskich

Dzięki jednodniowej świątecznej przerwie warszawska giełda obroniła się przed falą spadków, która przetoczyła się przez światowe rynki

Aktualizacja: 19.02.2017 23:56 Publikacja: 09.06.2007 09:03

Podobnie jak w maju 2006 r. i podczas kilku mniejszych korekt w tym roku, impuls do wyprzedaży przyszedł z zagranicy. W piątek niemal wszystkie rynki europejskie otworzyły się na minusie po silnym spadku na giełdach w USA. Główne indeksy amerykańskie - Dow Jones i S&P 500 - straciły w czwartek odpowiednio 1,48 proc. i 1,75 proc.

Spadki spowodował dras- tyczny wzrost rentowności amerykańskich obligacji (o 0,25 proc. w wypadku papierów o 10--letnim terminie wykupu). Świadczy on, że inwestorzy zabezpieczają się przed oczekiwanym wzrostem stóp procentowych na tamtejszym rynku. Zaledwie kilka dni temu szef amerykańskiego banku centralnego Ben Bernanke ostrzegał przed wzrostem presji inflacyjnej w Stanach. Ostatnie dane makroekonomiczne zza oceanu wskazują, że wydajność pracy rośnie o wiele wolniej niż wynagrodzenia. Zagrożeniem dla obecnego poziomu inflacji jest też wzrost cen surowców i energii.

WIG-i pod kreską

Już na otwarciu piątkowej sesji WIG20 stracił ponad 1 proc. Później było jeszcze gorzej. W południe indeks dużych spółek zniżkował prawie o 2 proc. Przesilenie i powolny wzrost nastąpiły wczesnym popołudniem, po rozpoczęciu obrotu kontraktami terminowymi w USA.

Spadki na naszej giełdzie były nieco zaskakujące, ponieważ w ostatnim czasie warszawski parkiet nie reagował tak żywiołowo na sytuację na innych rynkach. Kilka dni wcześniej zignorował wyprzedaż chińskich akcji na giełdzie w Szanghaju. - To, co dzieje się w Stanach, jest dużo ważniejsze dla naszego rynku od spadków w Chinach - wskazuje Błażej Bogodziewicz, zarządzający BZ WBK AIB Asset Management.

Początek bessy?

Inwestorzy, którzy nie wyjechali na długi weekend, zastanawiali się, czy już czas sprzedawać akcje. Analitycy uważają jednak, że mimo pogorszenia nastrojów na rynku jest jeszcze miejsce na wzrost. - To, co widzimy, jest ostatnią fazą globalnego cyklu wzrostowego. Należy pamiętać jednak, że może ona potrwać nawet kilka lat. Prawdopodobnie to, co dzieje się obecnie na giełdzie, to tylko korekta, która nie oznacza zmiany dotychczasowego trendu - mówi B. Bogodziewicz.

Zadecydują fundusze

Kontynuacja hossy na GPW zależy w dużej mierze od zachowania posiadaczy jednostek uczestnictwa krajowych funduszy inwestycyjnych. Według danych serwisu Analizy Online, na koniec kwietnia TFI miały na rachunkach akcje o łącznej wartości 51 mld zł. Stanowi to 13,1 proc. kapitalizacji polskiej giełdy. Jeszcze większy (ale nieznany) jest udział TFI mierzony jako procent akcji pozostających w wolnym obrocie.

Tradycyjnie najwięcej gotówki fundusze inwestycyjne (zwłaszcza zagraniczne, inwestujące na rynkach wschodzących) zbierają w pierwszym kwartale. W ostatnich tygodniach fundusze emerging markets zmniejszały zaangażowanie w akcje spółek notowanych na polskiej giełdzie. UniCredit CA IB szacuje, że w mijającym tygodniu wycofały z rynków Europy Wschodniej, w tym z Polski, 7 mln dolarów. Ze względu na wysokie wyceny od kilkunastu miesięcy udział polskich akcji w portfelach większości regionalnych funduszy inwestujących w Europie Wschodniej jest mniejszy, niż wynikałoby to z ich udziału w indeksach CECE i MSCI.

Zagrożeniem dla rynku akcji może być też duży udział akcji w portfelach funduszy emerytalnych. Średni udział akcji w aktywach OFE na przełomie czerwca i maja przekroczył 38 proc. i był zaledwie o 2 proc. niższy od ustawowego limitu.

Kontrakty też w dół

O tym, że spadki nie będą zbyt dotkliwe, wydają się przekonani gracze działający na rynku terminowym. W trakcie piątkowej sesji czerwcowe kontrakty na WIG20 dość wiernie naśladowały zachowanie głównego indeksu. Instrumenty, wygasające w przyszły piątek, spadły do 3664 pkt. To o 18 pkt więcej niż WIG20. Wskazuje to na spory optymizm inwestorów zajmujących długie pozycje na tych walorach. Notowania kontraktów wygasających we wrześniu zakończyły dzień na poziomie 3634 pkt. Uzględniając rekordową dywidendę, którą wypłaci KGHM (jej ustalenie oznaczać będzie spadek WIG20 o ok. 50 punktów), oraz koszt pieniądza w czasie, ich cena powinna być o ok. 25 pkt niższa od indeksu.

Wzrósł też Wigometr. Indeks oczekiwań analityków biur maklerskich osiągnął -33 pkt (w skali -100/+100) i był o 8 pkt wyższy niż tydzień wcześniej. 60 proc. analityków, maklerów i zarządzających aktywami oczekuje spadku indeksu WIG20 na koniec przyszłego tygodnia, a 27 proc. spodziewa się powrotu do wzrostów.

Jest miejsce na spadki

kursów akcji mniejszych firm

Korekta na GPW, jeżeli do niej dojdzie, uderzy przede wszystkim w spółki o mniejszej kapitalizacji. Kursy wielu z nich wzrosły od początku roku o kilkadziesiąt procent na fali informacji o planach zmiany branży, inwestycjach (zwłaszcza w nieruchomości) czy zapowiedzi kolejnych emisji z prawem poboru (zwykle po cenach zdecydowanie odbiegających od wyceny rynkowej). Akcje rekordzistów - FON-u, MCI, Mostostalu Export, Polnordu, TUP i Żurawi Wieżowych - zyskały na wartości po ok. 250 proc.

- Sektory, które są najbardziej narażone na spadki, to firmy związane z budownictwem i nieruchomościami, zwłaszcza te mniejsze - wskazuje B. Bogodziewicz.

Po piątkowej sesji średni wskaźnik cena/zysk dla sektora bankowego przekraczał 24, przemysłu lekkiego 78, a dla licznie reprezentowanej na GPW branży budowlanej (w tym deweloperów) sięgał 33.

Tymczasem na giełdach zachodnioeuropejskich i amerykańskich wskaźnik C/Z banków zwykle nie przekracza 15, a wycena wielu mniejszych firm działających w branży budowlanej i deweloperskiej nie pokonuje 15-20-krotności ich zysku netto.

komentarze

Roland Paszkiewicz

Dyrektor ds. Analiz, Pion Klienta Detalicznego, CDM Pekao

OFE i TFI zadbają, by druga połowa miesiąca była lepsza od pierwszej

Główną przyczyną spadków na giełdzie jest powrót obaw przed wzrostem presji inflacyjnej w USA i tym samym gwałtownym wzrostem rentowności obligacji. Podobna sytuacja wystąpiła w maju i czerwcu

2006 r. W przyszłym tygodniu warszawska giełda będzie poruszać się zgodnie z rytmem światowych parkietów. Można się spodziewać, że ruch będzie pogłębiony przez fakt wygasania w piątek czerwcowej serii kontraktów terminowych. Myślę więc, że w przyszłym tygodniu nasza giełda będzie jeszcze spadać i że zakończy go na minusie. Koniec półrocza to tradycyjnie okres "window dressing". O ile nastroje na światowych giełdach nie pogorszą się jeszcze bardziej (inflacja w USA będzie kluczowa), to druga połowa miesiąca może być dla inwestorów znacznie lepsza.

Kamil Gaworecki

analityk TMS Brokers

Do wsparcia jeszcze sporo punktów

Spadki na warszawskiej giełdzie związane są z przecenami na świecie, które zostały wywołane przez wzrost rentowności amerykańskich obligacji. Przez dwie sesje giełda amerykańska straciła prawie 3 proc. Polska giełda była zamknięta, w związku z tym teraz nadrabia zaległości. Możliwe, że uda nam się uniknąć korekty. Bardzo dużo zależy jednak od sytuacji w USA. Sytuacja na rynku obligacji amerykańskich to nie jest jednodniowa zmiana. Dlatego można oczekiwać, że spadki na światowych parkietach mogą się utrzymywać.

Ważny poziom wsparcia znajduje się na poziomie 3570 pkt. Jego przebicie mogłoby sprowadzić notowania do 3460 punktów. Wyraźne przekroczenie tego pułapu może zakończyć się większą korektą. Mamy jednak jeszcze spory margines bezpieczeństwa.

Gospodarka
Podatek Belki zostaje, ale wkracza OKI. Nowe oszczędności bez podatku
Gospodarka
Estonia i Polska technologicznymi liderami naszego regionu
Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024