Amerykański koncern motoryzacyjny coraz większą część swojej działalności przenosi za granicę. W kilku krajach chce zbudować centra badawczo-projektowe. Jedna z takich inwestycji Chryslera ma zostać zlokalizowana w naszej części Europy.

Jak zadeklarował w wywiadzie dla "Detroit Free Press" Frank Klegon, wiceprezes wykonawczy ds. rozwoju produktów, firma zastanawia się nad lokalizacją obiektu w którymś z trzech krajów: Rosji, Rumunii i Polsce. Ośrodek pracowałby na potrzeby obiecującego rynku wschodnioeuropejskiego. Szefowie firmy wychodzą z założenia, że sprzedawane tu auta powinny być tworzone przez miejscowych inżynierów.

W ciągu najbliższych kilku bądź kilkunastu miesięcy Chrysler zredukuje liczbę swoich pracowników w USA i Kanadzie o 25 tys. Jednocześnie stawia na rozwój w Azji, Meksyku oraz Europie Środkowej i Wschodniej. W tych regionach zamierza zatrudnić do końca roku 1000 inżynierów. Na Meksyk przypadnie z tego 450 osób, tyle samo na kraje azjatyckie. Sto pozostaje na centrum w Europie. Z dużą dozą pewności założyć można, że byłby to tylko początek inwestycji, bo podobne ośrodki w innych krajach rozrastają się bardzo dynamicznie. Ośrodek w Chinach ma zaledwie kilka tygodni - dziś zatrudnia 100 osób, a do grudnia ma zwiększyć ich liczbę do 350. Zajmują się one głównie dostosowaniem modelu Chrysler 300 do lokalnych potrzeb.

Ostatnio na rynku amerykańskim pojawiły się spekulacje, że w poszukiwaniu możliwości wzrostu na Dalekim Wschodzie koncern mógłby... połączyć się z Nissanem. Niektórzy obserwatorzy uważają, że pozwoliłoby to firmie złapać drugi oddech po straconych latach mariażu z niemieckim Daimlerem. Dziś większościowym akcjonariuszem właściciela marek Chrysler, Dodge i Jeep jest firma private equity Cerberus Capital Management.

freep.com