Już w pierwszych godzinach sesji wykresy kontraktów i indeksu opuściły zakres kanałów wzrostowych, które od kilku dni ograniczały wahania cen na naszym rynku. Kanały były uznawane za ruchy korekcyjne wcześniejszej przeceny. Nastawienie to uległoby zmianie, gdyby doszło do powrotu do obszaru konsolidacji, z której ponad tydzień temu ceny się wybiły. Nic takiego nie miało miejsca. Popyt nawet poważniej tego poziomu nie zaatakował. Zakupy, jakie miały miejsce na sesji w ostatni piątek, jedynie podprowadziły rynek do poziomu wspomnianej konsolidacji. Na podniesienie rynku jeszcze wyżej zabrakło sił. Opuszczenie kanałów nie było jednak wystarczającym sygnałem końca zwyżki. Problem polegał na tym, że nie widać było poważnego ataku podaży, a ceny nie spadały, lecz szły w bok. Takie "wybicie bez wybicia" wymagało potwierdzenia. Zwykle za takie uznaje się pokonane lokalnego ekstremum. W tym wypadku był to dołek z 17 kwietnia.

Wprawdzie obie strony zachowują ostatnio bierność, to jak widać, popyt okazał się "bierniejszy". Nawet tak niewielka podaż, jak wczorajsza, jest w stanie obniżyć ceny, i to całkiem sporo. Kwadrans przed 16.00 przecena sięgała 2 proc. (w samej końcówce mieliśmy akcję ratunkową, dzięki której wielkość minusów się nieco zmniejszyła). W trakcie przeceny przewaga podaży nie była druzgocąca. Wystarczyła jednak, by sprowadzić ceny pod poziom wybicia małej odwróconej formacji głowy

i ramion, którą rynek opuścił 15 kwietnia.

Patrząc jedynie na wykresy, można odnieść wrażenie, że w ostatnich dniach byliśmy świadkami próby powrotu do konsolidacji, ale próba ta zakończyła się fiaskiem. Teraz do głosu ponownie doszła podaż, a więc słabość popytu będzie musiała być przez posiadaczy długich pozycji odchorowana. Zmierzamy w kierunku dołka z 14 kwietnia. Przed dłuższy czas popyt nie panikował. Dopiero w końcówce część byków uciekła. Można przypuszczać, że aktywność popytu będzie jeszcze widoczna. Nie tylko w czasie zbliżania się do wspomnianego dołka, ale także nawet po jego pokonaniu. Przecież niżej mamy kolejny dołek i pewnie i on będzie uznawany za potencjalny poziom wsparcia. Skoro jednak rynek spada, to lepiej na wsparciach się nie skupiać. Większą uwagę należy przyłożyć do poziomów oporu. Tu sprawa pozostaje jasna. Najbliższym oporem jest szczyt z 18 kwietnia.