Trzecią kolejną sesję spadały notowania na warszawskim parkiecie. Indeks WIG, obrazujący notowania przeszło 300 spółek, stracił wczoraj 1,6 proc., a w tym tygodniu już przeszło 4 proc. Ma teraz 45,4 tys. pkt. Znajduje się zaledwie 2 proc. ponad styczniowym dołkiem. Minimalnie przekroczył go natomiast indeks małych spółek sWIG80.
W kwietniu warszawski parkiet znajduje się w gronie najsłabszych rynków na świecie. Gorzej wypadają między innymi Bułgaria i Chiny. Przyczyn słabości naszej giełdy trzeba upatrywać w trwającym odwrocie od funduszy inwestycyjnych. Marcowe saldo wpłat i wypłat rozczarowało, a z deklaracji przedstawicieli największych TFI wynika, że w kwietniu sprzedaż idzie słabo. Równocześnie coraz bardziej realna staje się perspektywa większej podaży akcji. Wiąże się z deklaracjami Skarbu Państwa dotyczącymi przyspieszenia prywatyzacji.
Zimnym prysznicem okazały się marcowe dane o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej. Podważają przekonanie o utrzymaniu się znakomitej koniunktury w naszej gospodarce. Widać wyraźnie, że stopniowo będzie zwalniać, natomiast nie wiadomo, w jak szybkim tempie będzie to zjawisko postępować. Niepewne są też nastroje na giełdach na świecie.
2 proc.
tyle brakuje indeksowi WIG do dołka ze stycznia tego roku