Ceny konsumpcyjne w Japonii wzrosły w marcu najbardziej od 10 lat, gdyż spółki, broniąc się przed spadkiem zysku, przenosiły na klientów wyższe koszty spowodowane rekordową drożyzną na rynku paliw i żywności.
Stopa inflacji bazowej, a więc nieuwzględniającej cen świeżych owoców, ryb i warzyw, wzrosła do 1,2 proc. w stosunku rocznym - podał w piątek urząd statystyczny w Tokio. W lutym wynosiła 1 proc.
Raport ten przyczynił się do jednej z największych wyprzedaży denominowanych w jenach obligacji skarbowych, bo inwestorzy zdali sobie sprawę, że Japonia też nie jest odporna na presję cenową widoczną na całym świecie. A to może w końcu doprowadzić do podniesienia stóp procentowych, mimo sygnałów zapowiadających osłabienie koniunktury gospodarczej. Na tokijskiej giełdzie przerwano nawet obrót obligacjami na pewien czas potrzebny do zrównoważenia rynku.
Ekonomiści spodziewali się takiego wzrostu inflacji, a teraz przewidują, że w zapowiedzianej na przyszły tydzień prognozie Bank Japonii (BOJ) zawrze ostrzeżenie, iż drożejące surowce i żywność mogą przyspieszyć wzrost cen ponad spodziewany wcześniej poziom. BOJ może też obniżyć prognozę tempa wzrostu gospodarczego z 2,1 proc. zapowiadanych na koniec marca przyszłego roku.
Dlatego podniesienie stóp procentowych wcale nie jest oczywiste, bo przyczyną inflacji są wyłącznie wyższe koszty, a nie większy popyt. Płace w Japonii w 2007 r. spadły najbardziej od trzech lat. Natomiast niemożliwe w tej sytuacji wydaje się obniżenie stóp.