Od 17 marca, kiedy rezygnację złożyła Agata Wacławik-Wejman, w zarządzie Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych pozostały dwie osoby - prezes Elżbieta Pustoła i jej zastępca, Sławomir Panasiuk. To za mało, aby spełnić statutowe wymogi (minimum trzech członków zarządu).
Dlatego rada nadzorcza KDPW zdecydowała się tymczasowo oddelegować do prac w zarządzie dwóch swoich reprezentantów: Jacka Jaszczołta (na co dzień prezes AmerBrokers) oraz Tomasza Stachurskiego (przedstawiciel banków-depozytariuszy). To jednak tymczasowe rozwiązanie. Zgodnie z art. 383 kodeksu spółek handlowych, oddelegowanie nie może trwać dłużej niż trzy miesiące.
Head-hunterzy szukają
Władze KDPW chcą uniknąć w przyszłości takich niespodzianek. - Obecna sytuacja jest dla nas bardzo obciążająca. W naszej ocenie zarząd powinien liczyć cztery osoby. Uruchomiliśmy już stosowną procedurę i poszukujemy odpowiednich osób. Do tego celu wynajęliśmy firmę head-hunterską - mówi "Parkietowi" Elżbieta Pustoła. Pierwszy wakat to stanowisko członka zarządu odpowiedzialnego za sprawy operacyjne. Druga osoba zajmie się sprawami administracyjno-finansowymi (m. in. opłatami, jakie pobiera KDPW).
Gorący czas dla spółki