Tempo rozwoju litewskiej gospodarki wyraźnie zwalnia. PKB naszego sąsiada w I kwartale wzrósł o 6,4 proc., podczas gdy w analogicznym okresie w ubiegłym roku zwiększył się o 8 proc. Litwini nie mieliby jednak dużych powodów do zmartwień, gdyby nie rosnąca inflacja, która towarzyszy spowolnieniu. W lutym ceny szły w górę w tempie 10,8 proc. Optymizmem nie napawają też ostatnie dane o sprzedaży detalicznej, która w ubiegłym miesiącu zwiększyła się o 12,4 proc., podczas gdy w lutym rosła ponaddwukrotnie szybciej.

Również kolejne miesiące nie przyniosą dobrych informacji. - Na rynku nieruchomości wciąż panuje stagnacja, a eksport do krajów strefy euro spada - tłumaczy Vilija Tauraite, ekonomistka SEB Bankas.

Rząd w Wilnie twierdzi za to, że litewską gospodarkę czeka "miękkie lądowanie". Tamtejsze ministerstwo finansów przewiduje, że wzrost gospodarczy wyniesie w tym roku 5,3 proc. podczas gdy w 2007 r. było to 8 proc. Pomimo to litewskie władze pocieszają, że kraj i tak wypada lepiej na tle Łotwy i Estonii, gdzie spowolnienie jest bardziej odczuwalne.

Bloomberg