Jak okazało się w piątek, z powodu parytetu wymiany akcji nie będzie połączenia Pol-Aquy z Polnordem. W całym zamieszaniu dziwi niefrasobliwość pomysłodawców fuzji, a zwłaszcza fatalna komunikacja.
Najpierw prezes Marek Stefański (Pol-Aqua) mówi na konferencji, że dzień wcześniej wysłał list (pocztą, mailem, gołębiem?) z informacją o propozycji zmiany parytetu. Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że prościej byłoby zadzwonić.
List prawdopodobnie nie dotarł do adresata, bo wiceprezes Prokomu Investments, z którym rozmawiałem na ten temat w piątek po południu, był nim zaskoczony. Dodał, że o zmianie warunków fuzji nie ma mowy.
Z kolei prezes Stefański o tym, że Prokom się nie zgadza na zmianę parytetu, dowiedział się w telewizji. W odpowiedzi na to z rozbrajającym uśmiechem zadeklarował przed kamerami, że... "w takim razie fuzji nie będzie". Pamiętajmy, że nie chodzi o połączenie dwóch stoisk z trampkami na Stadionie Dziesięciolecia, ale o jedne z największych podmiotów na rynku budowlano-deweloperskim w tym kraju.
Pozostaje jeszcze jeden aspekt sprawy. Deklaracje o połączeniu nie pozostały w próżni - wpływały na wartość akcji obu spółek. Kursy istotnie się zmieniły, a ostatecznie nic się nie wydarzy.