Akcjonariusze czeskiego koncernu energetycznego CEZ zdecydowali w środę, że wypłaci on, w formie dywidendy z zeszłorocznego zysku, 21,32 mld koron (około 2,88 mld zł). Oznacza to, że na każdy papier przypadnie po 40 koron (2,7 zł).

Zdecydowana większość tej kwoty, bo 15,2 mld koron (ponad 2,05 mld zł), trafi do czeskiego ministerstwa finansów. Rząd w Pradze jest bowiem wciąż największym akcjonariuszem CEZ-u, kontrolującym obecnie około 64,3 proc. kapitału koncernu.

Przegłosowana właśnie wysokość wypłaty dla akcjonariuszy jest rekordowa. Najwyższą w dotychczasowej historii dywidendę CEZ wypłacił przed rokiem. Z zysku, jaki koncern wypracował w 2006 r., akcjonariuszom przekazano łącznie 11,8 mld koron, co wtedy oznaczało wypłatę po 20 koron na akcję.

Środowe WZA podjęło jeszcze inną ważną dla przyszłości czeskiego giganta energe- tycznego decyzję. Postanowiło umorzyć 5,42 mln (10 proc.) akcji CEZ-u skupionych przez koncern na giełdach w Pradze i w Warszawie w ciągu kilkunastu ostatnich miesięcy. Jednak zanim do tego dojdzie, może upłynąć kolejnych kilka miesięcy, ponieważ - jak wyjaśniał niedawno dyrektor finansowy CEZ-u Martin Novak (od wczoraj członek zarządu koncernu) - procedura prawna z tym związana jest bardzo skomplikowana. Według niego, umorzenie stanie się faktem najwcześniej jesienią tego roku.

Akcjonariusze koncernu dali też jego zarządowi pozwolenie na skupienie kolejnych 10 proc. akcji. - Ponieważ zgodnie z prawem spółka może mieć najwyżej 10 proc. własnych papierów, rozpoczęcie kolejnego buy backu będzie możliwe najwcześniej pod koniec III lub na początku IV kwartału tego roku - stwierdziła Kristyna Landova, analityk z praskiego biura maklerskiego Patria.