Powodem jest szybka ekspansja alternatywnych platform obrotu, które odbierają tradycyjnym giełdom coraz większy kawałek biznesu. Z podobnym problemem zapewne wkrótce będą musiały się też zmierzyć czołowe giełdy w Europie.
Jak wynika z obliczeń agencji informacyjnej Bloomberga, w bieżącym kwartale za pośrednictwem giełdy nowojorskiej średnio dziennie zmienia właściciela 1,27 miliarda akcji, to jest aż o 26 proc. mniej niż w porównywalnym okresie zeszłego roku (wtedy obrót sięgnął 1,57 mld akcji). Tymczasem ogólny wolumen handlu akcjami w Stanach Zjednoczonych zwiększył się w skali roku o 19 proc., do 6,84 mld papierów dziennie (trwające od jesieni spadki cen akcji wcale nie podziałały odstraszająco - przeciwnie, dla wielu graczy podwyższona zmienność notowań okazała się wabikiem).
Coraz większą część obrotów od NYSE oraz od jej największej rywalki, giełdy Nasdaq, udaje się przejmować takim alternatywnym platformom handlu, jak Bats Trading czy Direct Edge ECN. Ta pierwsza powstała w Kansas City zaledwie dwa lata temu. W kwietniu zeszłego roku odpowiadała za 3,4 proc. transakcji akcjami w USA, a w kwietniu tego roku - już za 8,9 proc. Direct Edge, z siedzibą w New Jersey, w tym miesiącu ma 4,1 proc. udziału w obrocie, podczas gdy w maju zeszłego roku było to 1,2 proc.
Trudno odwrócić trend
Szefów NYSE i Nasdaqa oczywiście martwi ucieczka inwestorów w inne miejsca handlu. - Robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby odwrócić ten trend - zapewniał Duncan Niederauer, szef NYSE Euronext, przy okazji walnego zgromadzenia udziałowców swojej instytucji w połowie maja. - Problem w tym, że bardzo łatwo jest utworzyć taką platformę. Bariery wejścia dla kogoś, kto chce dostać licencję i zacząć z nami konkurować, są obecnie bardzo niskie - tłumaczył.