W związku z rozpoczynającymi się dziś (sobota) piłkarskimi mistrzostwami Europy nie brakuje wypowiedzi ekspertów gospodarczych. Panuje przekonanie, że wielki turniej przełoży się na korzyści ekonomiczne. Określenie tych korzyści nie jest jednak łatwe.
Simon Chadwick z Coventry University w analizie przeprowadzonej na zlecenie organizacji kartowej MasterCard (sponsora mistrzostw) wyliczył pozytywny wpływ turnieju na gospodarki krajów, których reprezentacje biorą udział w rywalizacji, na 1,4 mld euro. Każdy mecz z osobna to 40 mln euro.
Faktycznie ekonomiczny wpływ mistrzostw Europy powinien być jednak dużo większy. Chodzi przecież nie tylko o dojazd na stadion, kupno biletu i wypite piwo. Jeszcze przed rozpoczęciem mistrzostw trzeba jednak wybudować stadiony czy drogi dojazdowe (szczególnie w krajach o gorzej rozwiniętej infrastrukturze, jak Polska, która ma być współgospodarzem następnych mistrzostw - za cztery lata). Po zakończeniu turnieju zaś - w krajach, których piłkarze poradzili sobie najlepiej - powinniśmy oczekiwać poprawy nastrojów i zwiększenia skłonności do zakupów. Czy tak rzeczywiście jest?
Czasami efektów nie ma
Porównaliśmy wyniki gospodarcze organizatorów i zwycięzców trzech poprzednich turniejów - z 2004 r. (gospodarzem była Portugalia, a zwycięzcami - Grecy), 2000 r. (Francja wygrała na boiskach w Belgii i Holandii) oraz z 1996 r. (mistrzostwa zorganizowała Wielka Brytania, a najlepsi okazali się Niemcy). Pod uwagę wzięliśmy najszerszą miarę aktywności gospodarczej - wzrost PKB, a także dynamikę konsumpcji. W każdym wypadku braliśmy pod uwagę różnicę między wysokością danego wskaźnika w jednym z branych pod uwagę krajów a średnią unijną.