Wczorajsze notowania rozpoczęły się zwyżką, którą można było uznać za reakcję na wzrost cen w USA z dnia poprzedniego. Średnia przemysłowa wzrosła o ponad 200 pkt, a indeks S&P500 o 2 proc. Nasz rynek nie mógł tego zignorować. Swoje dorzuciły rynki strefy azjatyckiej, gdzie ceny także wzrosły. Początek notowań był na tyle dobry, że doszło nawet do wybicia poza obszar formacji klina, a jakby tego było mało, ceny wyszły nad poziom szczytu na 2940 pkt. Zwyżka zatrzymała się na poziomie 2955 pkt. Wydawało się, że popyt ma wszystkie atuty, by zakończyć dzień pozytywnie.
Punktem zwrotnym wczorajszej sesji okazała się publikacja raportu o stanie rynku pracy w USA. Tym razem zamieszanie spowodowane zostało przez wielkość stopy bezrobocia. W sumie to dość ciekawe, bo do tej pory niewielkie jej zmiany były argumentem za tym, że to raczej ułomna zmienna opisująca sytuację na rynku pracy. Wszyscy bardziej skupiali się na zmianie liczby miejsc pracy w sektorze pozarolniczym. To "pejrolsy" były zwykle ważniejsze. Majowa zmiana liczby miejsc pracy była bliska prognozie. Cały raport nie wywołałby więc większego rozgłosu, gdyby nie skok stopy bezrobocia z 5,0 do 5,5 proc. Faktycznie zmiana jest duża i być może należałoby się nią przejąć, gdyby nie to, że ostatnio to właśnie stopę bezrobocia uznawano za zmienną zaniżoną. Można więc uznać, że teraz nadrabia zaległości. Od dłuższego czasu pojawiają się wątpliwości co do wiarygodności przeprowadzanych ankiet. Wczoraj rynek przejął się tym skokiem zmiennej, jakby zapominając o własnych wcześniejszych wątpliwościach.
Przecena po danych przekreśliła szanse byków na dobrą końcówkę. Rano wyglądało to zupełnie inaczej, ale po 14.30 nie miało to już większego znaczenia. Popyt musi się w tej chwili bronić przed dalszą przeceną. Pozytywny początek dnia niczego nie zmienił. Zamknięcie na minusach pozostawiło rynek na weekend w kiepskich nastrojach. Wprawdzie nadal wiele scenariuszy jest możliwych, teraz jednak bykom będzie trudniej. Wczorajszy szczyt będzie pierwszą barierą dla popytu. Dopiero jego pokonanie będzie mogło przynieść jakąś większą poprawę posiadaczom długich pozycji. Do tego czasu należy przyjmować, że przewagę utrzymuje podaż. Wybicie z klina miało miejsce, ale zakończyło się pułapką. Marnym pocieszeniem byków jest niski obrót.