Studia na Wydziale Zarządzania
UW zakończył obroną pracy magisterskiej pt. "Analiza fundamentalna spółki giełdowej na przykładzie Śnieżki SA". W latach 2005-2006 pracował w BRE Banku,
gdzie zajmował się m.in. wyceną instrumentów finansowych oraz sporządzaniem rachunku wyników dla części departamentów banku. Od września 2006 roku pracuje w Domu Maklerskim
PKO BP, gdzie zajmuje się analizą spółek
z sektora paliwowego, chemicznego, energetycznego oraz farmaceutycznego. Posiada licencję maklera papierów wartościowych.
Kamil Kliszcz,
DI BRE Bank
Jest absolwentem SGH w Warszawie,
gdzie ukończył kierunek Metody Ilościowe i Systemy Informacyjne w Ekonomii. W Domu Inwestycyjnym BRE pracuje od ponad 2,5 roku, a swoją karierę zaczynał jako praktykant w Departamencie Analiz.
Obecnie zajmuje się analizą i wyceną spółek z sektora chemicznego oraz paliwowego. W kręgu jego zainteresowań znajdują się także firmy handlowe oraz średnie spółki przemysłowe. W rankingu analityków giełdowych "Parkietu" za rok 2007 zajął trzecie miejsce w kategorii "Przemysł i Handel" oraz czwarte miejsce w kategorii "Oil & Gas".
Rozmowa z Arkadiuszem Chojnackim, szefem biura analiz Espirito Santo Investment
Inwestorzy giełdowi nie powinni ulegać modom
Jaka jest tajemnica sukcesu sporządzania skutecznych rekomendacji?
Za skuteczną rekomendacją stoją zawsze dobry pomysł i wizja przyszłości spółki. Istotne jest oczywiście również dobre przygotowanie warsztatowe w zakresie prognoz i wyceny.
Jakie błędy najczęściej zdarzają się analitykom w wycenach spółek?
Najczęstszym błędem, który, nawiasem mówiąc, również mi zdarzało się popełniać, jest zbyt bezkrytyczna ocena założeń i planów, które przedstawiają zarządy spółek. Także sami inwestorzy powinni się zastanowić, czy przedstawiony w analizie scenariusz ma sens i ekonomiczne uzasadnienie. Weźmy na przykład deweloperów mieszkaniowych z pierwszego kwartału 2007 roku. Gdyby uważnie przyjrzeć się wówczas ich planom, okazałoby się, że nadchodząca podaż jest tak wielka, że wysokie marże nie mogą zostać utrzymane. W praktyce cały rynek mieszkaniowy osłabł. Podobna sytuacja miała miejsce z producentami biopaliw oraz w wielu innych przypadkach.
Czy od czasu, gdy na rynku zapanowała bessa, prognozowanie i sporządzanie rekomendacji stało się trudniejsze?
Prognozowanie jest tak samo trudne, ale wydawanie rekomendacji powinno się stać nawet łatwiejsze, ponieważ poziom cen stał się atrakcyjniejszy. Z drugiej strony, z pewnością nie jest łatwe oszacowanie wpływu ewentualnego spowolnienia tempa wzrostu gospodarczego w Polsce na wyniki spółek.
Dodatkową trudnością są perturbacje na rynkach światowych i ich wpływ na nasze podwórko.
Jakich wskazówek udzieliłby Pan inwestorom giełdowym, którzy starają się samodzielnie analizować rynek?
Po pierwsze, nie ulegać modom - szczególnie, kiedy trwają już dosyć długo. Najlepszym rozwiązaniem byłoby taką modę przewidzieć wcześniej. Gdy spoglądamy wstecz, wydaje się nam teraz oczywiste, że w momencie wejścia Polski do UE powinien skorzystać na tym znacznie sektor budowlany. Wówczas była to doskonała możliwość zarobienia pieniędzy, z czego nie każdy zdawał sobie sprawę. Dziś też można pokusić się o przewidywanie scenariuszy na 2-3 lata do przodu. Jednocześnie radziłbym unikać spółek, których istotną częścią działalności jest autopromocja własnych zamierzeń, jak również takich, które często zmieniają działalność, aby podążać za panującą modą.
Dziękuję za rozmowę.