Jerzy Zdrzałka, prezes J.W. Construction Holding, jednej z największych krajowych firm deweloperskich, złożył w piątek rezygnację. Nagłą? Niekoniecznie. Józef Wojciechowski, założyciel firmy i jej główny udziałowiec, nie jest zaskoczony. Według niego, rynek też powinien się jej spodziewać.
Trudno się z tym nie zgodzić. Jedna z ogólnopolskich gazet podała jakiś czas temu, że Zdrzałka startuje w konkursie na prezesa PKO BP. Źródłem newsa były zapewne ministerstwo skarbu lub rada nadzorcza banku, zdominowana, przypomnijmy, przez przedstawicieli Skarbu Państwa. Gdy "Parkiet" alarmował, że takie przecieki mogą zaszkodzić kandydatom, resort problem bagatelizował.
Na efekty trzeba było poczekać. Wojciechowski, który słynie z twardej ręki, mógł się rozczarować, gdy dowiedział się, że szef jego ukochanej firmy marzy o powrocie do sektora finansowego. Dymisja mogła być więc efektem tej nielojalności. Podane przez prezesa Zdrzałkę powody rezygnacji się nie bronią. Potrzeba odpoczynku nie jest argumentem, aby opuszczać tak prestiżowe stanowisko. Nie odchodzi się z "powodów osobistych" z firmy zaraz po tym, gdy ta koryguje prognozy, których broniło się wcześniej przez długie miesiące. Nowe, gorsze szacunki mogły nie być w smak głównemu udziałowcowi J. W. Construction. To święte prawo właściciela, tym bardziej że rynek już dawno wystawił ocenę zarządowi spółki, przeceniając jej akcje mocniej niż konkurentów.
Resort zachźcał menedżerów do startowania w konkursach. Zdrzałka przegrał podwójnie. Ciekaw jestem, jakie decyzje podejmie w stosunku do zarządów spółek Skarbu Państwa minister Grad. Wyniki części z nich są więcej niż rozczarowujące. Prognozy również.