Syndyk masy upadłościowej SAirLines (kontroluje 25,1 proc. akcji Polskich Linii Lotniczych LOT) nie szuka na razie podmiotu, któremu mógłby sprzedać papiery polskiego przewoźnika. Zgodnie z umową, jaką zawarł w tym roku z Ministerstwem Skarbu Państwa (kontroluje 68 proc. LOT-u), możliwość zbycia pakietu zyska, jeśli do końca lutego 2009 r. polska firma nie pojawi się na warszawskim parkiecie. Zarówno zarząd spółki, jak i przedstawiciele resortu informują, że termin debiutu jest nierealny ze względu na trudną sytuację w branży, która zmusiła spółkę do opracowania i wdrożenia programu naprawczego.
- Oczywiście są firmy zainteresowane tym pakietem. W ostatnim roku nie prowadziłem jednak aktywnych poszukiwań ewentualnego nabywcy - mówi Rutger Schimmelpenninck (syndyk).
Dziś dojdzie do spotkania przedstawicieli MSP i syndyka. Tematem rozmów ma być renegocjacja umowy dotyczącej upublicznienia LOT-u. Schimmelpenninck nie chce jednak powiedzieć, jakich ustępstw oczekuje od Skarbu Państwa w zamian za zgodę na opóźnienie giełdowego debiutu spółki. Nie informuje też, czy z powodu opóźnienia zdecyduje się na sprzedaż akcji linii lotniczej. Najpierw chce porozmawiać z przedstawicielami MSP. - Nie chciałbym mówić o oczekiwaniach ani o planach wobec LOT-u, zanim nie spotkam się z ministrem - mówi. - Obecnie najważniejszą kwestią jest to, by LOT dostosował się do trudnej sytuacji w branży lotniczej - uzasadnia Schimmelpenninck.